cd.
INNE MODELE POSTRZEGANIA POZAZMYSŁOWEGO
Przedstawiony przez Morehouse'a opis zdalnego widzenia pasuje do sanskryckiego terminu siddhi
określającego moce obejmujące prorocze głosy, jasnowidzenie, a nawet ściąganie materii z eteru.
Chrześcijanie umiejętności takie nazywają „darami Ducha Świętego" - duchowymi darami
otrzymanymi z łaski Boga.
- Tak, nie zaprzeczam - przyznaje. - To jest dar, ale myślę, że musi istnieć jakaś przyczyna, że nie
rodzimy się z nim od razu. Niektórzy chrześcijanie nie zgadzają się z nim, kiedy broni nauczania
technik zdalnego widzenia. Ich zdaniem uczę czarnej magii, a takich rzeczy robić nie należy.
Przyznaję, że jest w tym także ciemna strona, ale w nadchodzącym tysiącleciu znajdziemy się w
bardzo trudnej sytuacji, będziemy zmuszeni dokonywać niełatwych wyborów. Jeśli wiesz, że
otaczający cię ludzie są dobrzy, to czy nie chciałbyś, aby stali się wojownikami służącymi Bogu razem
z tobą? Czy nie chciałbyś, żeby byli uzbrojeni w tę moc?
- Czy inne tak zwane moce poza-zmysłowe, jak jasnowidzenie bądź telepatia idą w parze z
umiejętnością zdalnego widzenia?
Morehouse powiada, że chodzi o to, że wszystko to są słowa opisujące percepcję jednostek, które
mają otwarte połączenia. Rozwinięcie tej umiejętności jest dla świadomego umysłu rzeczą
najtrudniejszą. Trzeba się nauczyć interpretować dane dostarczane przez umysł nieświadomy.
Wędrujący w przód i w tył po kontinuum czasoprzestrzennym nieświadomy umysł podrzuca surowe
dane bez jakiejkolwiek analizy. Chce nawiązać dialog, lecz jego rozwinięcie musi nadejść od umysłu
świadomego. Musimy świadomie interpretować, a nie analizować to, co otrzymujemy od umysłu
nieświadomego. Trzeba się nauczyć żyć z tym brzmiącym nieustannie cichym głosem w naszym
wnętrzu, trzeba się nauczyć prawidłowo go interpretować".
Czym jest ów „brzmiący nieustannie, cichy głos"? Czy to głos Boga? Czy może Ducha Świętego?
- Musisz nauczyć się, jak go interpretować, jak mówić tym językiem - powiada Morehouse. - Twój
świadomy umysł bardzo skutecznie może wyłączyć Ducha Świętego.
To może być to, co chrześcijanie nazywają „cielesnym umysłem" - racjonalny, logiczny umysł
pozbawiony intuicyjnej wrażliwości.
- Na czym polega różnica między przebywaniem poza ciałem, a technikami zdalnego widzenia?
- Próbowaliśmy doświadczyć przebywania poza ciałem - mówi Morehouse. - Przeprowadziliśmy taki
eksperyment ze zdalnym widzeniem w stanie przebywania poza ciałem. Zdalne widzenie polega
wyłącznie na otwarciu połączeń, a przebywanie poza ciałem to rzeczywiste oddzielenie ciała
duchowego od fizycznego. W zdalnym widzeniu to nie ma miejsca. Kiedy oddzielasz ciało duchowe od
fizycznego, co to oznacza? To jest bolesne. Oznacza to, że pozostawiasz ciało fizyczne otwarte. Może
w nim zamieszkać każdy, komu przyjdzie na to ochota, bo ciało duchowe odeszło. Nie mówimy o
poziomach świadomości. Mówimy o duchowym rozdzieleniu. Ciało duchowe włóczy się dokoła i nie
masz nad nim żadnej kontroli, tak jakby było balonem niesionym przez gorący wiatr. Poleci wszędzie
tam, gdzie zawieje wiatr i Bóg jeden wie, skąd nadejdzie powiew.
- A co z koncepcją, że takie ciało duchowe jest odpowiedzialne za każdego osobnika, że można
wytworzyć karmę i doprowadzić do zniszczeń, gdyż nie jest pod kontrolą?
- Zgadzam się z tym całkowicie - odpowiada Morehouse. - Wiem, że to prawda. W zdalnym widzeniu
fizyczne ciało nigdy nie zostaje bez opieki. Zawsze jest kontakt, niemniej ciało fizyczne zaczyna
przejawiać fizjologiczne oznaki tego, czego doświadcza projekcja świadomości w rejonie celu.
- Jakim terminem można zatem określić projekcję świadomości do obszaru celu, skoro obserwator
nie przenosi się tam ciałem?
- Nazywa się to bilokacją. Zagięciem przestrzeni, zagięciem czasu i przestrzeni. To tak, jakby
wydarzenie przybywało do ciebie, chociaż nie ruszyłeś się z miejsca. Jest ono wszechobecne, podczas
gdy ty przemierzasz kontinuum czasoprzestrzenne. Co to oznacza? Ano to, że jesteś we wszystkich
miejscach naraz. To zaś będzie możliwe jedynie wtedy, gdy wszystkie te miejsca znajdą się tam,
gdzie ty. Tak więc zwijanie przestrzeni to najlepsza analogia, jaka przychodzi mi na myśl - to tak jak
akordeon, który składa się, podczas gdy ty tkwisz nieruchomo. Nauczono mnie myśleć o tym jak o
stronicach książki, encyklopedii. Stronice są rozdzielone, ale łączy je grzbiet. Grzbiet książki
obrazuje nieświadomość.
OKRUCHY RZECZYWISTOŚCI (CZASU)
W swojej książce Parapsychiczny wojownik Morehouse napisał, że „przeszłość była zamknięta, zaś
przyszłość rozwinięta niczym wąż strażacki chwiała się i kołysała podlegając nieustannym zmianom".
- Czy można zatem zmienić przeszłość tak, aby miało to wpływ na przyszłość?
- Kiedy cofasz się w przeszłość, to tak jakbyś wyciągał jakieś wydarzenie niczym slajd, a potem w nie
wchodził. Jesteś tam w widmowej formie, ale tak naprawdę wcale cię tam nie ma. Odbierasz
temperaturę, dźwięk, obrazy i zapachy. A jeśli zagłębisz się jeszcze bardziej w nieświadomy umysł,
doświadczysz rzeczy mniej namacalnych - wrażeń estetycznych, emocji. Poczujesz ból innych ludzi.
Wszystko. Dlaczego? Ponieważ przyglądasz się temu z czterowymiarowej perspektywy i tłumaczysz
wszystko z powrotem świadomemu umysłowi. Tak więc, doświadczasz tego wszystkiego, a to może
pociągnąć za sobą określone konsekwencje. Na przykład udajesz się do roku 1945 i stajesz w
Punkcie Zero w Hiroszimie. Możesz przywołać to wydarzenie, wejść w nie i doznać wciąż tam
tkwiących cierpień wydzieranych z ciała dusz, całej grozy owej chwili. Możesz tam wejść i
doświadczyć tego.
- A więc jest to zapis, który trwa wiecznie?
- Przeszłość pozostaje, ale jest zamknięta w tamtej części kontinuum czasoprzestrzennego - wyjaśnia
Morehouse.
- Możesz tam wejść i wszystkiego doświadczyć, ale nie możesz kopnąć kogoś w kostkę, tak żeby
Adolf Hitler po tknął się, spadł z peronu i skręcił sobie kark. Na nic nie masz wpływu. Możesz tam
tylko przebywać, obserwować i zbierać informacje.
DOSTĘP DO KOSMICZNEGO BANKU PAMIĘCI
W miejscu tym dochodzi do kolizji fizyki z metafizyką. Przedstawiony przez Morehouse'a opis
zdalnego widzenia bardzo przypomina dostęp do tak zwanej „kroniki akashy". Akasha w sanskrycie
oznacza „pierwotną substancję". Według Ostrandera i Schroedera, autorów Supermemory
(Superpamięć), „...ten kosmiczny bank danych obejmujący całość wydarzeń we wszechświecie jest
utrwalony w «subtelnym eterze», niewidzialnym, przenikającym wszystko ośrodku, przez który
przechodzi «kasha», czy też widzialne światło, przemierzające kosmos jako przejaw drgań".
Innymi słowy, holograficzny obraz każdej chwili kontinuum czasoprzestrzennego zostaje uchwycony i
zachowany na zawsze w czterowymiarowej kosmicznej kamerze wideo.
W książce The Humań Aura {Ludzka aura) znajdujemy bardzo trafny opis tego zjawiska, doskonale
pasujący do relacji Morehouse'a:
„Jest rzeczą najwyższej wagi, aby student zrozumiał, że istnieje proces, w wyniku którego każda
obserwacja poczyniona przez jego pięć zmysłów jest automatycznie przesyłana do poziomu
podświadomego w nim samym, gdzie za pomocą wewnętrznego pisma zostają zapisane wydarzenia,
których był świadkiem oraz zagadnienia, które studiował. Tak więc, przekazywanie danych ze świata
zewnętrznego do wewnętrznego leży w obrębie rejestrów akashy jego jestestwa. [...] Proces
przywoływania wspomnień, choć skomplikowany z technicznego punktu widzenia, przebiega niemal
natychmiastowo. Człowiek całkiem łatwo sięga do zasobów swojej pamięci, lecz niestety nie
wszystkie zarejestrowane wydarzenia są przyjemne, a i niektóre zapisy dalekie są od doskonałości".
Wszystko, co dzieje się w materii, jest zapisywane w eterycznej energii akashy wibrującej z pewną
częstotliwością pozwalającą wchłonąć, czy też zapisać wszelkie przejawy życia". A oto jeszcze jedna
definicja kroniki: rejestr wszystkiego, co się wydarzyło w świecie danej jednostki, jest tworzony przez
anioły w substancji i wymiarach znanych jako akasha".
„Akasha to substancja pierwotna, najdelikatniejsza; niezmiernie czuła eteryczna materia, która
wypełnia cały wszechświat; energia drgająca z pewną częstotliwością pozwalającą wchłonąć, czy też
zapisać wszelkie przejawy życia. Rejestry te potrafią odczytać tylko ci, którzy mają odpowiednio
rozwinięte dusze".
Edgar Cayce zwany „Śpiącym Prorokiem" docierał do tych rejestrów w „śnie" zdobywając
zdumiewająco precyzyjne informacje na temat przeszłości - na przykład historyczne szczegóły na
temat ludzi i zdarzeń z czasów Jezusa.
Prace Cayce'a zawierają również dokładne wskazówki na temat sposobu leczenia chorób. Ostrander i
Schroeder piszą, że zdumiewający dar Cayce'a „...przyćmił uderzający fakt, że z łatwością potrafił
sięgać do niewidzialnego banku informacji i dostarczać możliwych do sprawdzenia danych".
Należy tutaj podkreślić, że w szczegóły zdarzeń historycznych można się zagłębić także po to, aby
ustalić, co wydarzyło się naprawdę, zwłaszcza w przypadku kryminalnego spisku, zaniedbania i
późniejszych usiłowań zatuszowania całej sprawy.
Jak to miało na przykład miejsce w przypadku samolotu pasażerskich linii lotniczych TWA, lot nr
800...
LOT NR 800 - BŁĄD NA ĆWICZENIACH
- To było jak włożenie Boeinga 747 do kuchenki mikrofalowej.
Tak wyjaśnił to, co przydarzyło się samolotowi pasażerskich linii lotniczych TWA odbywającemu lot
nr 800, David Morehouse w swoim raporcie ze zdalnej obserwacji w tej sprawie przekazanym
Wiadomościom CBS (CBS News), które nigdy go jednak nie upubliczniły.
- Rozpoczęliśmy pracę nad tą sprawą na prośbę producenta z CBS News chcącego wyjaśnić
przyczynę katastrofy samolotu TWA, lot nr 800 wyjaśnia Morehouse.
- Pracował nad tym zespół sześciu zdalnych obserwatorów. Cofnąwszy się w czasie i obejrzawszy
całe to zdarzenie, pięciu z nich stwierdziło, że w samolot uderzył nie pocisk, lecz promień energii lub
światła, w wyniku czego nastąpiła eksplozja. Był to promień niewidzialnego dla ludzkiego oka światła
– wiązka mikrofal o wysokiej energii. Sporządziliśmy trzydziestodwustronicowy szczegółowy raport
dla CBS. Korzystaliśmy przy tym z pomocy prawnika oraz doktora fizyki, posiadacza kilku patentów
w dziedzinie światłowodów. Trop wiedzie prosto do urządzenia CBW [chemical-biological warfare -
broń chemiczno-biologiczna] użytego w czasie wojny w Zatoce Perskiej. Marynarka z miejsca
stwierdziła, że „nie prowadziliśmy ćwiczeń ani żadnych innych działań". Widziałem wiadomość z
Departamentu Marynarki skierowaną do FAA [Federal Aviation Administration - Federalny Urząd
Lotnictwa], w której stwierdzono, że w takim to a takim czasie, obejmującym przelot samolotu, lot nr
800, nie odbywały się żadne ćwiczenia. Urządzenie mikrofalowe, które według nas spowodowało
katastrofę, zostało wyprodukowane w Phillips Laboratories. Ma ono rozmiary ciężarówki typu Ryder,
może się przemieszczać i wytwarza 1,4 gigawatów mocy w skupionej wiązce elektronów
naprowadzanej przez samo generujące pole elektromagnetyczne. Ta niezwykła broń może uderzać w
dowolne miejsce. Pole rażenia można zmniejszyć do rozmiarów piłki do koszykówki albo rozciągnąć
na obszar boiska piłkarskiego. Oczywiście, im bardziej rozproszy się elektrony, tym słabszy jest
promień, lecz i tak jego działanie jest potworne.
Morehouse musiał oczywiście stawić czoła typowym w takich przypadkach zaprzeczeniom.
- Szefowie CBS powiedzieli: „Nie mamy niczego o takim zasięgu". Przypomina mi to coś, co
usłyszałem od pewnego fizyka, który instalował mikrofalowe talerze wokół Nowego Jorku i New
Jersey. Powiedział mi, że faceci pracujący w Empire State Building, wychodząc na platformę, żeby
rozwiesić bożonarodzeniowe oświetlenie, wkładają sobie do kieszeni żarówki. Robią tak z powodu
energii mikrofalowej emitowanej przez wszystkie zamontowane na budynku talerze. Kiedy zbliżają
się za bardzo do niebezpiecznych stref, żarówki pękają. To dowód na to, jak dużo energii promieniuje
z tych talerzy. Gdyby przywiązało się zamrożonego kurczaka na końcu pręta z włókna szklanego i
wystawiło go przed mikrofalowym talerzem, zwęgliłby się w oka mgnieniu. Z powodu wszystkich
tych mikrofalowych talerzy budynek stojący obok World Trade Center ma wszystkie okna na
dwudziestu najwyższych piętrach pokryte specjalną powłoką chroniącą przed promieniowaniem
mikrofalowym. Pracujący w nim ludzie uskarżali się przedtem na dzwonienie w uszach oraz bóle
głowy. [...] Przystąpiliśmy do analiz.
Wzdłuż wybrzeża Long Island rozlokowano siedem wojskowych stref operacyjnych bądź
ostrzegawczych. Trzy lub cztery z nich były aktywne. Łączyły się ze sobą, tworząc obszar operacyjny,
któremu Departament Marynarki nadał kryptonim „Tango Billy". Wiadomość ta była dostępna w
otwartych źródłach - marynarka poinformowała po prostu FAA, że wzdłuż wybrzeża istnieją strefy
ostrzegawcze. W przypadku ich uaktywnienia marynarka powiadamia FAA, a ten uruchamia
wówczas „Korytarz Powietrzny Betty". Rozmawiałem z kilkoma pilotami TWA. „To prawda" - mówili -
„latałem Betty wiele razy". Najpierw leci się według VOR [VHF Omni-directional Radio Rangę] w
New Jersey. Potem skręca się ostro w lewo i przechodzi na naprowadzanie VOR w Nantucket, by
potem skręcić w prawo i skierować się ku teatrowi europejskiemu. Korytarz ten uznawany jest za
całkowicie bezpieczny. Kierują weń samoloty lecące z północy na południe i z południa na północ.
Tak więc samolot lot nr 800 znajdował się w Korytarzu Powietrznym Betty. Miał opóźnienie, o
którym FAA nie powiadomił marynarki. W tym samym czasie w odległości 35 mil morskich [65 km]
od obszaru Tango Billy i 10-15 mil [18,5-27,8 km] od brzegu Long Island znajdował się okręt USS
Normandie.
Mamy też Narodowe Laboratoria Brook-haven [Brookhaven National Labs] założone na początku
dwudziestego wieku przez Nikola Teslę. To miniaturowa wersja Los Alamos. Są tam ludzie ze
stopniem dostępu Gamma. Jest tam elektrownia atomowa i akceleratory. Gubernator Nowego Jorku
próbuje je zamknąć z powodu radioaktywnych wycieków do wody. W ich sąsiedztwie od długiego
czasu utrzymuje się najwyższy wskaźnik zachorowalności na raka na całym wschodnim wybrzeżu. Do
Laboratoriów Brookhaven przylegają również ściśle tajne zakłady, w których testuje się nowe rodzaje
broni przeznaczone dla marynarki wojennej. Zakłady te leżą tuż za płotem. Panują tam porządek i
pustka rozciągająca się na dużej przestrzeni. Na lotnisku nie widać ani jednego samolotu, ponieważ
wszystkie ukryte są w hangarach. W nocy wytacza się je na pasy i przeprowadza testy. Właśnie z
tam-tych zakładów próbowali strzelać nad wodą w obszar Tango Billy. Przy pomocy mikrofalowej
broni o dużej energii chcieli strącić nie uzbrojony pocisk typu Tomahawk wystrzelony z pokładu USS
Normandie. Po odpaleniu, co wszyscy widzieli, pocisk wzniósł się w górę, wyrównał lot i ruszył w
obszar Tango Billy. Tak się złożyło, że w pewnym momencie pocisk znalazł się między samolotem
TWA a działem. W ten sposób samolot lot nr 800 znalazł się na linii ognia.
Przy testowaniu broni może być ona wyposażona w urządzenie automatycznie naprowadzające na cel
lub, co gorsze, może być naprowadzana i odpalana ręcznie. Mamy więc jakiegoś palanta śledzącego
sygnał na ekranie rad