Pokaż wiadomości
Strony: 1 ... 132 133 [134] 135 136 ... 164
1996  KOD PESZEROWY / Stary Testament / Odp: CZYM JEST ATLANTYDA? : Luty 07, 2010, 14:30:37
takie tam ciekawostki


http://www.vismaya-maitreya.pl/zakryte_zagadki_atlantyda6.html
1997  KOD PESZEROWY / Zwoje z nad Morza Martwego / Odp: TAJEMNICE ZWOJOW. : Luty 06, 2010, 10:46:51
Niebianskie przepowiednie , a zmartwychwstanie Jezusa.

Ten film w bardzo plastyczny i czytelny sposob tlumaczy i pokazuje fakt istnienia nieba na ziemi , oraz wszystkich opowiesci Jezusa.
Mozliwosci Czlowieka , ktory przekraczajac wymiary  fizycznie wchodzi do swiata duchowego. Wszystkie obietnice Stworcy zaczynaja zyc fizycznym zyciem.
Jednak niezbedny jest jeden elemet , ktorym jest podnoszenie energii wewnatrz siebie i utrzymywanie siebie w takim pieknym harmonijnym duchowym stanie.
Jak to zrobic? To proste , zaczac zyc innymi wartosciami.Trzeba zrozumiec iz strach jest dla Czlowieka blokada rozwojowa.On paralizuje i obniza w nas wibracje blokujac mozliwosc utrzymywania stanu przemiany energetycznej w Czlowieku i na ziemi.
Milosc , dobro , spokoj , harmonia powoduja iz energia sie podnosi, ludzie zaczynaja zauwazac niewidzialne , a pozniej zyja w przemieniajacym sie swiecie zupelnie normalnie.

Samo slowo ZMARTWYCHWSTANIE, jest odnosnikiem do naszego duchowego zmartwychwstania , a nie fizycznej materializacji posmiertnej ludzkich cial.
Zmartwychwstanie duchowe , to mozliwosc widzenia swiata niewidzialnego wspolczesnie i zycie swiadome  obok ludzi , ktorzy odeszliz fizycznosci z powodu smierci ich fizycznych cial a , nie ich samych.

Proponuje obejrzenie czesci 9 Niebianskiej przepowiedni i zrozumienie zachodzacych zmian energetycznych w ktorych biora udzial ci ludzie.

Teraz jasno mozna zrozumiec w jaki sposob Apostolowie mogli zobaczyc Jezusa po "zmartwychwstaniu"  w Jego ciele swietlistym, bo to oni tak naprawde zmartwychwstali w wieczerniku. To oni osiagneli stan wibracyjny dzieki ktoremu mogli polaczyc dwa swiaty , dwa wymiary.

Jednak wiedza ta jest caly czas ukrywana przed ludzkoscia.

Niebiańska przepowiednia (9/9)

http://www.youtube.com/watch?v=0rhLsF0rk98&feature=related

Dla obecnego systemu wladzy realizacja przepowiedni jest calkowita utrata wladzy nad ludzkoscia. Staraja sie wiec wszelkimi sposobami powstrzymac ten proces.

Na szczescie juz nie mozna , on trwa , ludzie wybrali sami ta opcje przyszlosci.

Kiara Uśmiech Uśmiech









1998  KOD PESZEROWY / Zwoje z nad Morza Martwego / Odp: TAJEMNICE ZWOJOW. : Luty 05, 2010, 17:04:55
Wytlumaczenie znaczenia okreslenia "KOD PESZEROWY"


Znalazlam jedna adekfatna interpretacje , w istocie tak jest.

" Midrasz , peszer i przypowiesci.

Kazdy kto bada starozytny judaizm , zdaje sobie sprawe , ze zydowska umyslowosc sprzed dwoch tysiecy lat bardzo roznila sie od umyslowosci ludzi naszych czasow i ze nam wspolczesnie moga byc nie znane pojecia midrasz , peszer i " przypowiesc". Termin midrasz odpowiada scisle slowu egzegeza, i moze byc zdefiniowane , jako "badania" i interpretacja pism hebrajskich w celu znalezienia w nich zasad teologicznych i pouczen , ktore nalezy wypelniac. Jest to pojecie nader bliskie koncepcji pojmowania aktualnych wydarzen , zwanej " peszer" , ktora mozna uznac za interpretacje czy wyjasnianie jakiegos wersu Pisma o znaczeniu odnoszacym sie do aktualnego wydarzenia, czy osoby w czasie terazniejszym lub przeszlym.
Termin midrasz oznaczal wiec pernametny proces wyszukiwania przez kaplanow i prorokow Izraela majacych uwznieslic duchowy stan ludu, a termin peszer metode znajdowania sensu w wydarzeniach , ktore dzialy sie wokol nich . Sadzili oni ( moim zdaniem slusznie. Kiara) ze wydarzenia te nie zaszly przypadkowo , lecz mialy gleboki sens, ktory mozna zrozumiec , badajac pisma. Scisle stosowanie tych dwoch zasad powodowalo, ze kazda zapisywana swieza wiadomosc musiala pasowac do jakiegos starodawnego wzorca. Wwyjasnia to, dlaczego zarowno w Nowym Testamecie, jak i w rekopisach Qumran znajdujemy wiele odniesien . ktore sa echem Starego Testametu."

Klucz Hirama str. 201/202
Christopher Knight i Aobert Lomas
1999  Dyskusje / Komentarze / Odp: SYMBOLIKA GRAFICZNA I SLOWNA. : Luty 04, 2010, 16:20:21
Jeszcze raz o symbolice ryby.

http://www.wspolnotamesjanska.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=57:symbol-ryby&catid=1:latest-news&Itemid=50



http://translate.google.pl/translate?hl=pl&sl=en&u=http://www.williamhenry.net/art_domme.html&ei=8LxqS7GwFNaY_QaovKTMBg&sa=X&oi=translate&ct=result&resnum=1&ved=0CAgQ7gEwAA&prev=/search%3Fq%3DFOUNTAIN%2BOF%2BLIVING%2BWATER%2B%2BThe%2Bfish%2Bat%2BDomme%2Bmay%2Bbe%2Bthe%2Bkey%2Bthat%2Bunlocks%2Bthis%2Bengraving.%2BIn%26hl%3Dpl%26lr%3D
2000  KOD PESZEROWY / Stary Testament / STAROŻYTNE LUDY. : Luty 03, 2010, 11:29:17
Etruskowie


http://www.polskieradio.pl/nauka/artykul.aspx?id=47940


Kaftor

http://www.nastrazy.pl/nastrazy/czytaj.php?rok=2005&numer=1&plik=Jeroz_pukt_zap_4


          

Jerozolima - punkt zapalny
IV Brama Damasceńska - Jerozolima i Palestyńczycy
Ludwig Schneider

Brama Damasceńska, znajdująca się w murze północnym między Bramą Nową a Bramą Heroda, jest najbardziej imponującą bramą, jaką kazał wznieść Sulejman podczas budowy murów (537-1546). Masywność została tu misternie spleciona z wytwornością. Żadne inne miejsce nie jest tak ściśle związane z historią Jerozolimy jak Brama Damasceńska. Była ona świadkiem nie tylko tego, jak Jerozolima z biegiem lat przechodziła z rąk do rąk, ale też tego, jak zmieniały się również nazwy jej samej. Już w okresie przedchrześcijańskim znajdowała się tutaj mała brama, która należała do trzeciego muru Jerozolimy, co dowodzi, że leżąca naprzeciwko Skała Czaszki, Golgata (Ogród Grobu), znajdowała się poza miastem, jak wzmiankuje Ew. Jana 19:17.

Gdy w roku 135 po Chrystusie cesarz rzymski Hadrian zdusił żydowskie powstanie Bar-Kochby, przemianował Jerozolimę na Aelia Capitolina. Hadrian był zapalonym budowniczym. Jego dziełem jest dużych rozmiarów Brama Średnia, przeznaczona dla ruchu zaprzęgów konnych i wozów ciągniętych przez osły, oraz dwie małe bramy po bokach, dla pieszych. Brama Damasceńska, przez którą wchodzi się dzisiaj do miasta, to tylko górna część dawnej bramy, która mierzyła pierwotnie 14 metrów wysokości. Hadrian nazwał ją Porta Neapolis, bowiem ulica z niej wychodząca wiodła do Neapolis, czyli "nowego miasta", zbudowanego przez Hadriana na miejscu biblijnego Szechem - Sychem, dziś Nablus. Ponieważ Arabowie nie wypowiadają "p" i zamieniają je na "b", z Neapolis powstało Nablus.

W IV wieku Bizantyjczycy zmienili nazwę Porta Neapolis na Brama Szczepana, ponieważ w pobliżu został ukamienowany i pochowany pierwszy chrześcijański męczennik Szczepan. W XII wieku chrześcijanie nazwą Bramy Szczepana zaczęli określać Bramę Lwią po wschodniej stronie miasta, jako że muzułmanie nazwali bramę upamiętniającą dotąd Szczepana Bab el-Amud (Brama Kolumny), co miało przypominać niezwykle wysoką kolumnę, jaką cesarz Hadrian kazał ustawić po wewnętrznej stronie bramy ku swojej czci. Na będącej mozaiką mapie Madaba z VI wieku, najstarszym ujęciu geograficznym Ziemi Świętej, kolumna ta ukazana jest jako nieskończenie wysoka. Dopiero pod koniec XVII wieku wzmiankowana brama otrzymała używaną dziś nazwę Damasceńska, gdyż wtedy z bramy tej wychodził szlak handlowy prowadzący do Damaszku. Żydzi zwą ją jednakże jak za czasów biblijnych Sza'ar Szechem, muzułmanie Bab el-Amud, a chrześcijanie Damasceńska.

Ponieważ brama ta uczęszczana jest licznie przez Palestyńczyków, którzy sprzedają tam swoje towary, warto spytać, skąd oni pochodzą i co Biblia mówi na ich temat.

Najpierw musi się wyraźnie powiedzieć, że wszyscy ludzie zostali stworzeni na obraz Boży. Nie ma ani "podludzi", ani "nadludzi", nawet jeśli jednych od drugich oddzielają granice polityczne, religijne czy językowe. Ktokolwiek pogardza drugim człowiekiem z powodu innego koloru skóry albo innej narodowości, grzeszy przeciwko obrazowi Bożemu. Gdybyśmy poważali naszych bliźnich, nie byłoby konfliktu bliskowschodniego, bo Izraelici i Palestyńczycy potrafiliby żyć w pokoju. Jednak funkcjonowanie określeń "syjoniści" i "Palestyńczycy" przybrało formę złej polemiki.

Trzeba zaznaczyć, że nazwa Palestyńczycy w tej formie w Biblii nie występuje, ponieważ wywodzi się dopiero z okresu wykraczającego poza czas wydarzeń biblijnych, gdy cesarz rzymski Hadrian w roku 135 po Chrystusie - roku, w którym nazwa Izrael miała pójść w zapomnienie - zastąpił nazwę Judea określeniem Filistea, pochodzącym od nazwy największego wroga Izraela i brzmiącym po łacinie Palaestina. Szkoda tylko, że wielu ludzi kraj, który Bóg nazwał Judeą albo Izraelem, nazywa Palestyną, co merytorycznie jest doprawdy przewrotne. Nie mówi się przecież NRD o Niemczech z czasów Lutra. Świat musi zdecydować, kogo chce bardziej słuchać: Boga czy poganina Hadriana. Bóg polecił wyraźnie, począwszy od Jakuba: "Imię twoje jest Jakób; nie tylko będzie zwane imię twoje na potem Jakób, ale Izrael będzie imię twoje; i nazwał imię jego Izrael" - 1 Mojż. 32:28; 35:10. Sprzeciwił się temu cesarz Rzymu i oznajmił: "Nie, masz się nazywać Palestyna!" Kogo chcemy bardziej słuchać - Boga czy Hadriana?

Przypomina nam to Psalm 83. Już wtedy wrogowie Izraela próbowali zgładzić sam lud, jak i jego imię: "O Boże! Nie milczże (...) bo się oto nieprzyjaciele twoi burzą, a ci, którzy cię w nienawiści mają, podnoszą głowę. Przeciwko ludowi twemu wymyślili chytrą radę, a spiknęli się przeciw tym, których ty ochraniasz, mówiąc: Pójdźcie, a wytraćmy ich, niech nie będą narodem, tak żeby i nie wspominano więcej imienia izraelskiego" - Psalm 83:2-5. Wrogość jest zatem skierowana nie przeciwko Izraelowi, ale przeciwko Bogu. Jak na tle tych biblijnych i historycznych podstaw można kraj nazwany przez Boga Izraelem określać mianem Palestyna?

Aby naukowo uzasadnić określenia Palestyna lub Palestyńczyk, musimy przywołać ich pierwotną wymowę Filistea lub Filistyńczyk. Po hebrajsku Filistyni czy Palestyńczycy to plisztim. Cztery sylaby tworzące to słowo pe-lamed-szin-taf nie są idiomem semickim, lecz indogermańskim, bowiem Filistyni to potomkowie Pelasgerytów, białego szczepu Indogermanów, jak np. Albańczycy, w odróżnieniu od czerwonego plemienia Fenicjan. Uznawane znaczenie nazwy Filistyńczyk wywodzi się od słowa falasa i oznacza "emigrować" lub "imigrować" albo też "emigrant" lub "imigrant".

Powiedzmy też od razu, że Filistyni czy Palestyńczycy nie pochodzą od Abrahama. Ponieważ Filistyni nie są Semitami, nie wywodzą się także ani od Ismaela, ani od Ezawa.

Wyłania się tutaj jeszcze jeden błędny pogląd, bowiem wielu sądzi, iż muzułmanie są potomkami Ismaela. Nie może to być prawdą, bo islam jest religią, a nie rasą. Muzułmanie istnieją zarówno w Indonezji, jak i w Algierii. A cóż mają wspólnego muzułmanie na Bali z Ismaelem lub Ezawem? Nic! Skąd wzięli się Filistyni? W genealogii narodów (1 Mojż. 10:14) Filistyni wspomniani są jak "obcy lud", który wywodzi się z Egiptu, skąd został wypędzony w roku 1176 przed Chrystusem przez faraona Ramzesa III; oryginalnie pochodzą Filistyni z wyspy na Morzu Śródziemnym, zwanej Kaftor, dziś Kreta. Stąd też wzięło się określenie "Keretyci" i "Peletyci" (2 Sam. 15). W Biblii mówi się też o Filistynach "nieobrzezani". W Egipcie nazywa się ich "Pulista" i unika jako "nieczystych". Na stelach egipskich pojawiają się jako nieobrzezani i w nakryciach głowy, zob. w Medinet Habu.....
2001  KOD PESZEROWY / Stary Testament / Odp: CHASYDZI. : Luty 03, 2010, 01:23:22
Chasydzi z Bobowej.


http://www.sztetl.org.pl/?a=showCity&action=view&city_id=521&cat_id=5


http://www.cit.com.pl/index.php?md=Standard&prn=0&ist=162&Show
2002  KOD PESZEROWY / Stary Testament / Odp: RODZAJE CHASYDYZMU . : Luty 03, 2010, 01:03:23
Symbolika nagrobkowa  na macewach

iejscach, które w czasie II wojny światowej, w czasie Zagłady, stały się cmentarzami Żydów polskich. To ośrodki zagłady: Auschwitz, Bełżec, Chełmno nad Nerem, Sobibór, Treblinka, obozy koncentracyjne, obozy pracy, miejsca straceń na skraju miast i lasów. W wielu miejscach są tam pomniki pamięci, ale i są miejsca zapomniane.

    Nie uczynisz sobie posągu...

    W Księdze Powtórzonego Prawa 5,8 jest powiedziane: „nie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko albo na ziemi nisko lub w wodzie poniżej ziemi”, a więc nie wolno umieszczać na nagrobkach postaci ludzkich. Twórcy nagrobków omijali ten zakaz poprzez rzeźbienie postaci z ptasią głową lub zakrywanie jej ręką czy kapeluszem. Często uciekano się do sytuacji pars pro toto – ręka trzyma dzban, pióro lub świecę.

    Dla podkreślenia żydowskiego pochodzenia zmarłego już od starożytności umieszczano na pomnikach takie symbole jak: menorę – siedmioramienny świecznik stojący niegdyś w Świątyni Jerozolimskiej, winne grono – symbol ludu Izraela, lwa – znak pokolenia Judy, a od XIX wieku gwiazdę Dawida jako symbol Ziemi Obiecanej.

    Najczęstszym symbolem nagrobków kobiecych są świeczniki ze złamanymi świecami, ponieważ to kobieta strzeże ogniska domowego i zapala świece w czasie wieczerzy szabatowej.

    Również ptak na nagrobku nawiązuje do imion kobiecych – Cipora (hebr.), Fajgel (żyd.).

    Na nagrobkach mężczyzn umieszcza się dłonie w geście błogosławieństwa –wskazuje on, że zmarły pochodził z rodu arcykapłana Arona i jego potomkowie pełnili funkcje kapłanów (kohenów) w Świątyni Jerozolimskiej.Misa i dzban – na grobach mężczyzn to znak, że byli oni z plemienia Lewiego i w czasach biblijnych ich praojcowie pełnili służbę w świątyni i między innymi obmywali ręce kohenom.

    Częste symbole imion męskich przedstawione były poprzez zwierzęta: lew – Arie Lejb, Juda; jeleń – Cwi, Hirsz, Naftali; niedźwiedź – Dow, Ber; wilk – Wolf, Zew, Beniamin, gołąb – Jona.

    Również inspiracją do przedstawiania wizerunków zwierząt na nagrobkach, głównie męskich, jest sentencja z Pirke Avot: „Bądź silny jak lampart, lekki jak orzeł, rączy jak jeleń, potężny jak lew, aby wypełniać wolę Twego Ojca w niebie”.

    Zawód zmarłego przekazywano poprzez atrybuty, np. gęsie pióro – sofer, przepisujący tekst Tory, ale również pisarz; podobnie księgi – to zawód, ale też osoba studiująca Torę i Talmud, poważana za swą wiedzę religijną; lancet – mohel wykonujący obrzezanie; moździerz – aptekarz, lekarz; skarbonka – osoba wspomagająca biednych, dobro czyniąca.

    Złamane drzewo, złamana kolumna, gasnąca żagiew, klepsydra to symbole, które pojawiają się również w innych religiach jako symbole śmierci. Nie jesteśmy w stanie wyjaśnić wszystkich symboli pojawiających się na nagrobkach. Trzeba by znać teksty hebrajskie, literaturę rabiniczną i nieograniczoną pomysłowość ludzką.
2003  WSPÓŁCZESNOŚĆ / Mistyka oraz przekazy obecne / Odp: KABALA wiedza stara i nowa. : Luty 03, 2010, 00:13:37
Kabalistyczne okreslenia.

http://www.gnosis.art.pl/numery/gn10_kos_kabala.htm

Szechina (od hebr. szachan  — mieszkać) — obecność Boga w świecie; jego immanencja. W literaturze midraszowej, była jednym z imion Boga. Z biegiem czasu zaczyna oznaczać jego żeński aspekt, w odróżnieniu od aspektów męskich, skupiających się w imieniu Kadosz Baruch Hu (hebr. Święty Błogosławiony). W –> Zoharze nabiera charakteru osobowego, jest Królową, Małżonką, Córką Króla. Związek Absolutu z nią ma wyraźnie aspekt seksualny. W każdym ustrukturalizowanym porządku Sz. uosabia zawsze drugi (uzupełniający) biegun. Jej liczbą jest 2, literą be(j)t, słowem be(j)t  (dom). Wobec ducha jest materią, wobec duszy ciałem, wobec nieba — ziemią, w mikroświecie człowieka wobec mężczyzny jest kobietą. –> Kabała utożsamia ją z najniższą –> sefirą, królestwem –> malchut. W systemie I. –> Lurii, gdzie emanacja boska dokonuje się w wyodrębnioną przestrzeń, „do wewnątrz”, stanowi swoiste centrum stworzenia — najczulszy jego punkt.
2004  KOD PESZEROWY / Zwoje z nad Morza Martwego / Odp: Moje kometarze z innego Forum.... : Luty 02, 2010, 22:35:25
Filistyni

Z innego forum Roman44

"Pierwotnie Filistyni byli okreslani jako ludzie morza> Zasiedlili ziemie Kanan przybywając prawdopodobnie z Kaftor - Krety, wnioskuje tak sie po prawie indentycznej ceramice jak w Mykenach oraz kulturze tego ludu, stroje, obrzędowość. Więc z racji tego raczej nie mogli być Semitami, tylko potomkami po Jafecie. Choć jak Krzysiu dobrze mówi na przestrzeni lat asymilowali i mieszali się jedni i drudzy. tak że nie wiadomo ilu pradawnych pilisztytów mamy obecnie. Słyszałem wypowiedż Arafata że są kuzynami żydów ile w tym prawdy?"

Nie wiem czy to prawda , dla mnie to nowa informacja.
2005  KOD PESZEROWY / Stary Testament / Odp: CHASYDZI. : Luty 02, 2010, 18:24:45

    .....U świętego Franciszka decydująca była chyba pokora. Istotne dla chasydyzmu było jego całkiem odmienne nastawienie do świata zwierząt, a mianowicie jego współczucie dla wszelkiego stworzenia, postawa, która była obca dotychczasowemu religijnemu odczuciu judaizmu. Tak na przykład legenda o Rabbim Mojsze Leibie z Sasowa głosi, że musiano czekać na niego w synagodze podczas kol-nidri (główna modlitwa w Sądny Dzień), gdyż w tym czasie karmił pozostałe w domu dzieci oraz poił konie i krowy. Inny rabin, Gerszon z Kut, postawił sobie za zadanie uwalnianie złowionych ptaków; naprzód wykupywał je i wypuszczał z klatek, a gdy mu już zabrakło na to pieniędzy, po prostu otwierał klatki i pozwalał ptakom ulatywać. Podobno niejednokrotnie zarobił sobie przez to na razy. Ta bliskość chasydów do przyrody zaniknęła jednak niemal całkowicie, gdy z mieszkańców wsi stali się mieszczanami.

    Należy jeszcze wspomnieć o pewnej innej tendencji w łonie chasydyzmu. Chasydzi świadomie odsunęli się od ludzi wykształconych i w ogóle od wykształcenia, co spowodowało siłą rzeczy zbliżenie z ludnością wiejską, mówiącą częściowo po polsku, a częściowo po ukraińsku. Żydzi-chasydzi mówili, pisali i modlili się po żydowsku (jidysz), lecz w miarę tego, jak więź z chłopami stawała się ściślejsza, przyjmowali elementy języka miejscowego. Przypisywali polskim i ukraińskim melodiom ludowym, podobnie jak Pieśni nad Pieśniami, znaczenie religijne. W ten sposób prosta treść tych pieśni nabierała głębokiej wartości symbolicznej: róża z pieśni miłosnej pasterza stała się symbolem celu niebieskiego, zaś nieprzebyty las, oddzielający nas od tej róży, emblematem wygnania, w czasie którego mamy osiągnąć zbawienie poprzez miłość. Właśnie w tych poetyckich wyrażeniach chasydów objawiła się cała głębia ich tęsknoty religijnej. Zestawienie takich pieśni i ich reinterpretacja w ciągle na nowo poszukiwane i na nowo odnajdywane symbole dałyby właśnie w swej różnorodności żywy dowód potężnej wyobraźni religijnej chasydów. Niewątpliwie magię cyfry czy też mistykę cyfr zapożyczyli z Kabały, natomiast to dziedzictwo pieśni było autentyczną, naturalnie wyrosłą poezją ludową, zaczerpniętą ze skarbca długiego doświadczenia życia i cierpienia, które łączyło ich w najbardziej bezpośredni sposób z nieżydowskim otoczeniem.

    Nowoczesny rozwój nie pozostał bez śladu także wśród chasydów; przeciwieństwa między biednymi a bogatymi Żydami, między rzemieślnikami a mieszczanami prowadziły, chcąc nie chcąc, do solidarności między biednymi Żydami a chrześcijanami. Lecz również życie religijne poddane było ciągłym zmianom, tak że z biegiem czasu powstały dwa bieguny: chasyd i cadyk. Oba słowa wywodzą się z Biblii i z Talmudu. W Piśmie Świętym pojawia się Bóg jako chasyd. „Jam jest chasyd - mówi Pan - i nie będę się gniewał wiecznie”. W jednym z komentarzy powiedziane jest o Bogu: „Na początku jest On cadykiem i włada prawdziwym Prawem. Potem staje się chasydem, odwracając się od Prawa i stosując Łaskę”. W Piśmie Świętym ma więc chasyd wyższą rangę niż cadyk. W dalszym rozwoju żydostwa, zwłaszcza w okresie wygnania, cadyk stał się „pośrednikiem i kapłanem”. Cadycy zyskali na znaczeniu właśnie na skutek rozszerzenia się chasydyzmu. Cadyk jest powołany, aby mówić z Bogiem, co więcej, może nawet sądzić Boga. Cadycy są centralnymi postaciami ludzkości, świat istnieje dzięki nim, a moc ich jest nieograniczona. Zwolennikom Rabbiego Nachmana z Bracławia przypisuje się następujące powiedzenie: „Cadyk jest Mojżeszem i Mesjaszem w jednej osobie”.

    Ta przemiana chasydyzmu doprowadza coraz bardziej do wyschnięcia dziecięcej wiary w Boga i spontanicznego odczuwania. Znawcy twierdzą, że da się skonstatować degenerację wiary chasydzkiej, i wyprowadzają ją z nadużyć „cadykizmu”, to jest z przesadnej wiary w ich moc i wiary w cuda. Jedna z legend, zajmująca się postacią złego Samaela, czyli Szatana (trudno powiedzieć, czy jest ona pochodzenia chasydzkiego, czy rabinackiego), przypisuje Szatanowi w nader ironiczny sposób upadek chasydyzmu, lecz gdy się bliżej przyjrzeć, zdaje sobie człowiek sprawę, że to zbytnia gorliwość, jeśli chodzi o liczbę wiernych, powoduje ten fatalny rozwój. Szatan kazał we wszystkich światach rozbrzmiewać wezwaniu: „Niechaj wszyscy staną się chasydami!” I tak się też stało.

    Bez wątpienia wielka siła religijna chasydyzmu leżała w modlitwie, w „służbie serca”, jak mówi Talmud. Na zakończenie więc niech wolno mi będzie przywołać obraz modlitwy chasydzkiej, tak jak ją przeżyłem sam, w dzieciństwie nad górnym Czeremoszem, w ojczyźnie chasydów.

    Pewnego razu zobaczyliśmy Ajzyka, jak powoli i godnie kroczył do bożnicy (Szil), był, jak się nam zdawało, dziwnie przebrany, w ciemnym jedwabnym chałacie, w pięknej lisiej czapie, w białych pończochach, w mesztach lakierowanych, w ręce miał białą jedwabną chustkę, w którą zawinięta była książka do nabożeństwa. Strój ten przypominał nam ornat księdza greckokatolickiego podczas mszy żałobnej, ale jeszcze bardziej strój owego Hiszpana, którego portret wisiał w salonie naszej Babci. Zapytaliśmy niezwłocznie Babcię, dlaczego on tak się przebrał, i otrzymaliśmy zwięzłą odpowiedź, która zapewne z powodu brzmienia nieznanego słowa zelektryzowała mnie: „Ajzyk jest chusydem”. To tajemnicze słowo przejęło mnie dreszczem i sprawiło, że wracając w czasie świąt żydowskich wieczorem z przechadzki do Żydowskiego Kamienia wraz z moją młodszą siostrą pod opieką niani, podsunąłem się pod jasne okna nad Waratynem. Patrzyłem długo do wnętrza dużej izby, w której modlili się Żydzi. Widok wciągnął mnie od razu w obcy świat. Jeszcze teraz wydaje mi się, jakbym wtedy zaglądnął przez tajemnicze szpary poza ściany zwykłego, codziennego świata.

    Wszystkie postacie ludzi były przeczarowane. Któryś z młodych Żydów, smukły i wysoki, z nakrytą głową, nieruchomo stał oparty o ścianę. Czasem szeptał coś, to znów wstrząsnął się, jakby załkał, krzyknął. I dalej trwał w znieruchomieniu. Było to przerażające. „Na pewno ktoś mu umarł - pomyślałem - a on tak rozpacza. Albo - może spowiada się? Może zna jakąś straszną tajemnicę, a tam, gdzieś w ścianie, wysłuchuje Ucho Boże?”

    Przewodnik modlitwy, wysoki starzec, z suchą, surową twarzą, jakby wyrzeźbioną z żółtej kości, i z długą, siwą brodą, kiwał się bez przerwy gwałtownie przed czymś, co nazwałem sobie ołtarzem. Wołał, śpiewał przeciągle, łkał otwarcie. Głos łamał mu się w łkaniu, a on sam - to pamiętam - łamał się cały, to znów jakieś błagalne słowa wymawiał. Jakiś obcy, nie znany mi czarny Żyd ciskał gorejącymi, czarnymi oczyma na wszystkie strony i potrząsał gwałtownie książką. Patrzyłem nań ze strachem, niemal obłąkany mi się wydawał w tej gorączce. Po każdym dłuższym przemówieniu starca-przewodnika uczestnicy, z których każdy inaczej siedział, inaczej stał, inaczej chodził, głosili coś i krzyczeli chórem.

    Stary Ajzyk siedział na uboczu z rozwianą siwą brodą, poważny i godny. Oczy miał zalane łzami, oblicze rozpromienione, uśmiechnięte. Oddalał i zbliżał do głowy palce lewej ręki, jakby rozpamiętywał każde słowo modlitwy i jakby ssał z nich słodycz wzniosłości. Po tylu nieco za poważnych, zbyt obcych i samotnych obrazach to dobrze znajome oblicze Ajzyka, pełne ufności, jakoś mnie pocieszyło. Świece gorzały, promieniały świeczniki. Czeremosz szumiał jakby bardzo daleko.

    Wtem nadeszła niania, chwyciła mnie gwałtownie za ramię i odciągnęła od okna. „Powiem Babci” - zagroziła i zaciągnęła mnie do domu. Ja jednak byłem jeszcze całkiem oszołomiony moim przeżyciem. O wiele później dowiedziałem się, że był to Sądny Dzień, święto obchodzone szczególnie uroczyście przez chasydów. Od tego czasu miałem wrażliwe ucho na chasydzkie opowiadania.

    Jakże bezpieczne czuje się dziecko wyrastające w kraju, którego rok za rokiem strzegą takie modlitwy, nawet jeśli są to modlitwy innej religii. Przez stulecia wznosił się szmer tych modlitw ku niebu - teraz zamilkł. Czy zabrzmi kiedy znowu? I czy brzmiała w nim obca nadzieja czy nasza własna?

    1961

Spotkanie z Chasydami.

http://univ.gda.pl/~literat/tematy/0001.htm
2006  KOD PESZEROWY / Stary Testament / Odp: CHASYDZI. : Luty 02, 2010, 18:23:30

.... Najbardziej urozmaicone są podania o prawnuku Baal Szem Towa, Nachmanie z Bracławia. Opowiadają one o życiu z dala od wszelkich ludzkich osiedli, o sadybach nad brzegami odległych jezior. Również dążenie do ascezy schodzi u Nachmana z Bracławia na drugi plan wobec przemożnego przeżywania natury. Dla głębi i żarliwości tego przeżycia Martin Buber znalazł piękne słowa: „Tymczasem Bóg spogląda ze wszystkich drzew na przeżywającego i z każdym zielem jest na ty”.

    W ten sposób dla tych biedaków, którzy nie posiadali absolutnie nic i w pewnym sensie żyli na marginesie żydostwa, otworzył się dostęp do żywej przyrody, zamknięty dla nich przez stulecia. Mistrz Boskiego Imienia wyprowadził ich z ciasnych izdebek, murów i uliczek w świat żywych stworzeń.

    Wewnętrzne przemiany Baal Szem Towa, z których zdaje sprawę tradycja ustna, dadzą się najlepiej uwydatnić na przykładzie krajobrazu. Starobuddyjska sentencja głosi: „Wielkie rzeczy dzieją się, gdy się spotykają ludzie z górami”. Tak i Baal Szem Tow, samotny wędrowiec i pustelnik, wiele swych odkryć duchowych zawdzięcza lasowi i górom. Takie spotkanie przeczuwał, tęsknił za nim i zdobył je wreszcie nie bez wysiłku. Żydowski mieszkaniec małego miasteczka -który odpowiednio do swego stanu chadzał nie uzbrojony - nie byłby się nigdy narażał na takie niebezpieczeństwo, przerażony już na samą myśl o tylu dzikich zwierzętach i bandach rozbójników. Lecz dla takiego człowieka jak Baal Szem Tow nie było to przeszkodą. Jednakże i jemu musiało być trudno pokonywać wielkie odległości między samotnie położonymi osiedlami. Już w XVIII wieku są wzmianki o rabinach stale osiadłych w dwu miasteczkach nad Czeremoszem: w Kutach (jidysz Kitew) i w Kosowie. Baal Szem Tow był żonaty z siostrą rabina Gerszona z Kut, musiał więc dostać się z Brodów, na północ od Lwowa, aż pod samą rumuńską granicę. Według ustnej tradycji z XVIII wieku (gdyż raporty pisemne zarządów dóbr nad górnym Czeremoszem mamy dopiero z XIX wieku) Baal Szem Tow dzierżawił od dominium w Jasienowie karczmę w miejscu zwanym „Plac”. Odległość z Kut do Jasienowa nową drogą, łączącą te miejscowości, wynosi dzisiaj 40 kilometrów, jednakże stary szlak, który szedł bodajże koło pieczary i poprzez Sokolską Skałę, musiał być o wiele dłuższy. Podanie głosi, że w pieczarze tej żył Baal Szem Tow z żoną jeszcze przed swym oświeceniem i że żona codziennie wiozła taczki pełne gliny do miasteczka, aby sprzedać je tam ceglarzowi. A gdy wydzierżawili karczmę w górach, wtedy żona pozostawała przeważnie w domu, a mąż udawał się na wędrówkę. Na pewno przeszedł wielekroć daleką drogę z Jasienowa do Kut i z powrotem, aby w czasie uroczystych świąt odwiedzić tam dom modlitwy albo rodzinę żony. Tutaj należy oczywiście pamiętać o całkiem innym trybie życia w tamtych czasach. W lasach i na połoninach wschodnich Karpat roli prawie nie uprawiano, a ludność zajmowała się głównie hodowlą bydła i myślistwem. Zatem i pożywienie składało się z dziczyzny i nabiału, a ponadto z mamałygi, z kaszy jęczmiennej lub hreczanej, i jeszcze dziś piecze się chleb i kołacze najwyżej na święta. Aby dostarczyć z dolin w góry rzeczy niezbędnych do codziennego użytku, używano koni jucznych ze szczególnie twardej i wytrzymałej rasy, która pokazała, co jest warta na karkołomnych nieraz płajach górskich. Klimat jest tam surowy, w zimie śnieżne zamiecie, w lecie gwałtowne burze. Zrozumiałe więc, że Baal Szem Tow nie nosił małomiasteczkowego żydowskiego ubioru, lecz proste chłopskie odzienie i barani kożuch, którego nigdy nie zdejmował, a przepasywał go zwykłym postronkiem. Takim pozostał w pamięci obraz wędrowca i pustelnika.

    W krainie tej, odkąd pamięć sięga, było wiele samotnych chat i domów, których mieszkańcy prowadzili przeważnie życie ustronne, z dala od ludzi i świata. Jeszcze dziś jest powszechnie przyjęte, że pasterze spędzają lato z trzodami na wysokich połoninach, a zimę w zasypanych śniegiem „zymarkach”, daleko od rodzinnej wioski. W takich samotniach człowiek wystawiony jest na niebezpieczeństwa, jakich w społeczności niemal się nie spotyka. Sam znałem ludzi, którzy twierdzili, że widzieli diabła w rozmaitych postaciach. Stale zagrożeni przez magię i świat duchów, bronili się przeciw temu, ucząc się sami praktyk magicznych i stosując je. Należą do nich: „żywa watra”, „żywa woda”, „żywe słowo” oraz przemówki czarodziejskie i formułki zaklęć. Czary mogą się wyrażać w najrozmaitszych postaciach, zależnie od tego, na co człowiek jest wrażliwy. Zdarza się na przykład, że młodych ludzi opętują „leśne kobiety”, zaś cierpienia, powodowane przez te nierzadko chorobliwe stany, potęgują, się tak dalece, że bywają nie do zniesienia. Zrozumiałe więc, że w takich wypadkach ofiary mają więcej zaufania do formułek magicznych niż do swych spowiedników. W tego rodzaju sytuacjach doradza się unikać w rozmowach tematu „kobieta”. Ze zrozumiałych względów człowiek jako jednostka wydany jest w nierównie większej mierze na pastwę demonicznych sił przyrody. Ale Zło znajduje pole działania nie tylko w tej bezbronności samotnego człowieka, lecz o wiele bardziej w gotowości ludzkiego ducha do przyjęcia Zła, aby się nim posługiwać dla zdobycia władzy nad innymi, gdyż: „Władza jest zawsze zła”, mówi wybitny historyk szwajcarski J. Burckhardt. Znamienne jest, że właśnie w tej samotnej krainie górskiej panoszyło się tylu wielkich czarowników; używali swej mocy czarodziejskiej nie tylko, by się mścić na własnych wrogach, lecz nierzadko także ze złowrogiej żądzy osiągnięcia władzy nad innymi stworzeniami i dręczenia ich. Bano się ich bardzo, gdyż czary działały na wielką odległość, oni zaś sami władali najbardziej wyrafinowanymi metodami męczenia i zabijania i stosowali je bez skrupułów. Byli niewidzialną, ba, nieuchwytną mocą, wobec której także duchowieństwo okazywało się bezsilne; czarownicy bowiem nie przeciwstawiali się Kościołowi nigdy otwarcie, lecz tylko potajemnie, wszelkim napaściom zaś potrafili się wymykać. Ich żądza władzy nie cofała się przed żadną zbrodnią, włącznie ze świętokradztwem. Tak więc wszelkie wysiłki duszpasterskie musiały się załamać na zatwardziałości i zepsuciu ich dusz.

    Z drugiej zaś strony właśnie ten niewymuszony tryb życia, nie ograniczony przez żadną konwencję, umożliwiał takim samotnym ludziom o wiele większą swobodę wobec wszystkich istot żyjących w przyrodzie. Brali oni udział w sposób bezpośredni i intensywny w życiu i cierpieniu wszelkiego stworzenia i nazywali to życie z religijną czcią - „wszystko, co oddycha”. Dla głębokiej łączności z przyrodą Nachmana z Bracławia, prawnuka Baal Szem Towa, znamienne jest to, co Martin Buber opowiada o nim, że nie mógł spać w nowo zbudowanym drewnianym domu; miał uczucie, że leży między świeżymi deskami jakby między umarłymi, gdyż wierzył, że morduje się duszę drzewa, kiedy się je ścina przed czasem. Nie tak dawno temu zdarzyła się następująca historia. Pewien Hucuł, który najął się za drwala w wielkim przedsiębiorstwie, wyznał swemu spowiednikowi, że odczuwa ścinanie drzew jako masowy mord na bezbronnych stworzeniach.

    Należy wspomnieć jeszcze jedną istotną właściwość tej ludności górskiej: zamiłowanie do tańca. Swe rzadkie spotkania świętują oni szczególnie radośnie i nierzadko tańczą przez całą noc, nawet gdy przez cały dzień ciężko pracowali. Pierwszy dokładny opis tych tańców znajduje się w dziele Hacqueta Neueste Politisch-geographische Reisen, które ukazało się w Norymberdze w roku 1794 (a więc jakie czterdzieści lat po pobycie Baal Szem Towa w górach). Sposób bycia i tryb życia tej ludności górskiej nie zmienił się prawie aż do dzisiejszych czasów.

    Powrót Baal Szem Towa z samotności górskiej do życia nowej gminy i początki jego działalności nie zostały przekazane, ale dadzą się one łatwo uzupełnić. Już w dzieciństwie ujawniła się jego skłonność do urzędu nauczycielskiego: z wielką miłością i cierpliwością nauczał podobno dzieci szkolne modlitw i pieśni. Nowa gmina, którą odnalazł po latach pustelnictwa, była jednak mniej lub więcej gminą dzieci. Po długoletniej samotności i odosobnieniu ofiarował teraz wszystkie siły gminie i żył ze swymi dziećmi duchowymi w bliskiej zażyłości. „Myt symche, Jidełech, myt symche łomir im dinen!” (W radości, Żydzi, w radości służmy Mu!) - ta pieśń jest charakterystyczna dla atmosfery radości i miłości, która napełniała serca pierwszych chasydów.

    Nie wolno nam popaść w błąd wyjaśniania chasydyzmu i jego powstania folklorem kraju. Folklor jest, moim zdaniem, w ogóle określeniem niewłaściwym i zarozumiałym, i zamiast tego byłoby lepiej mówić o „śladach starej, szczególnie archaicznej kultury religijnej”. Baal Szem Tow był uzbrojony duchowo - sławny był jako twórca magicznych środków obronnych, przede wszystkim amuletów, które odpędzały choroby i demony, a amulety te były zawsze sygnowane tylko przez niego. Byłoby rażącym nadużyciem w oczach prawowiernych Żydów, gdyby amulety takie działały mocą świętego Bożego Imienia - wielu, którzy coś podobnego uczynili, wyklęto jako heretyków. Baal Szem Tow walczył jednak „osobiście” przeciw demonom, nie obawiał się ani diabłów, ani czarowników. W związku z tym warto wspomnieć, że praktyki magiczne, jakimi posługiwali się w palącej potrzebie chrześcijańscy Huculi i żydowscy chasydzi, były zasadniczo te same. Byłem raz świadkiem rozmowy między wiejskimi Żydami a Hucułami, która obracała się wokół zbrodni popełnionej w demoniczny sposób przez pewnego czarownika, i zauważyłem ze zdumieniem, że wszyscy obecni nie tylko wiedzieli, jak te czary działają, ale że obie strony miały też na to tę samą nazwę. Mówili niemal w poetycznych zwrotach o możliwości odesłania z powrotem dokonanego zaklęcia, które wyobrażali sobie jako rodzaj magicznej strzały (odesłanie takie nazywa się po huculsku obertyn).

    Mimo woli narzuca się pytanie, czy i o ile wpływy chrześcijańskie współdziałały w powstaniu chasydyzmu. W pewnym wierszu w języku jidysz, napisanym przez poetę Nuchima Bomsego z Sasowa, przedstawiony jest żydowski chłopiec, gdy stoi nasłuchując pod murem cmentarnym przed kościołem, jakby zaklęty przez czar modlitw chrześcijańskich. Taka siła przyciągania promieniowała może z wesołości, ale może i z uczuciowości tych modlitw. Może też potężne dziecięce zaufanie prostych chłopów do Boga wywoływało tak głębokie wrażenie na żydowskich chasydach, gdyż było spokrewnione z ich własnymi uczuciami religijnymi. Ale o bezpośrednim wpływie nie może tu chyba być mowy, ani też o wpływie Kabały czy chrześcijańskiego neoplatonizmu. Nie wolno zapominać, że w żydostwie od tysięcy lat obrządki obchodzone były również na łonie rodziny i że w ten sposób rodzina przede wszystkim przechowywała i przekazywała tradycję. I ciekawe, że mimo rzekomego konserwatyzmu talmudystów, chasydzi byli pewniej zakorzenieni w tradycji; prawo-wierność wcielili, że tak powiem, w siebie, toteż byli mniej narażeni na odstępstwo niż kierunek racjonalistyczny. W Wilnie, w centrum uczoności żydowskiej, ukazały się dwa słynne traktaty deistyczne, jeden napisany przez rabina żydowskiego, drugi przez karaimskiego. Przełożone na łacinę znalazły one później uznanie w oczach Wol-tera. Pismo chasydzkie nie mogłoby chyba natrafić na takie echo u innowierców. Racjonaliści byli zagrożeni już przez to samo, że posiadali ogólne wykształcenie, toteż ich wykorzenienie dokonało się stosunkowo szybko. Nierzadko zdarzało się w Polsce, że potomkowie wykształconych rabinów przechodzili na chrześcijaństwo. To, że w ruchu chasydzkim takich wypadków niemal nie było, należy uważać za jedyne w swoim rodzaju zjawisko z punktu widzenia nauki o religii. Z tego też powodu niektóre dzieła francuskie i polskie określają chasydów jako siły „reakcyjne”.

    Niepodobna przeoczyć innego jeszcze faktu: że istnieją wspólne cechy między chasydyzmem a franciszkanami. Podobieństwo to tłumaczy się zapewne decydującym wpływem żywiołu ubogiego i niewykształconego, przy czym nie wolno zapominać, że Baal Szem Tow kształtował swoją naukę świadomie w opozycji do uczoności, która wyczerpywała się na subtelnościach scholastycznych i logicznych.......
2007  KOD PESZEROWY / Stary Testament / CHASYDZI. : Luty 02, 2010, 18:05:38
http://univ.gda.pl/~literat/tematy/index.htm

SPOTKANIE Z CHASYDAMI.

     Intencją mego artykułu, który początkowo pomyślany był jeszcze skromniej - jako ustne sprawozdanie dla niewielkiego grona niemieckich przyjaciół - było podkreślenie tych żywych, indywidualnych, ba, lokalnych aspektów chasydyzmu, którym w dotychczasowych publikacjach poświęcono niewiele uwagi. Ponieważ aspekty te były mi dostępne z osobistego doświadczenia, sądzę, że choć nie-Żyd, jestem przynajmniej częściowo uprawniony do zabrania głosu w sprawie ruchu, który tak głęboko zakorzeniony jest w żydostwie; można by oczywiście wysunąć przeciw temu zasadnicze zastrzeżenia. Jestem mianowicie zdania - wbrew ciągle jeszcze rozpowszechnionemu mniemaniu - że przynależność wyznaniowa i tradycyjna w wypadku przeżyć tak intymnych jak religijne nie wyklucza bynajmniej obiektywności, lecz że otwiera łatwiej zrozumienie i zmysły niż wewnętrzny chłód, obojętność i obcość. To właśnie uważam za moją legitymację, że znam te zjawiska z mej ojczyzny w Karpatach Wschodnich i że od czasu dzieciństwa niejednego już doświadczyłem i niejedno przeżyłem. Tak więc zjawiska te nie są mi obce, mimo że opisanie ich wymaga ode mnie tym więcej wysiłku, który musi tu zastąpić tradycyjne wprowadzenie w każdą religię. Wewnętrzna obecność doświadczeń i obrazów daje niejako gwarancję, że nie pochodzą z lektury i że nie mieszam ich ze zjawiskami innej, w jakiś sposób pokrewnej mistyki.

    Należy podkreślić jeszcze dwie inne trudności: w ciągu swej historii, aż do końca, chasydyzm był religią biedaków. Na tym polegała nawet jego siła, gdyż wymagał dla modlitw i dla świąt przemiany, prawdziwego wzlotu, w oddaleniu od nędznego uganiania się, od prozaicznych trosk dnia codziennego. Ludziom, którzy nie byli nigdy naprawdę biedni, nie było łatwo wżyć się w punkt wyjściowy chasydyzmu. Chasydzi byli - nie tylko w sensie materialnym, ale i duchowym - ubodzy, prości i prostoduszni. Dla ludzi wykształconych podwójną trudnością było zanurzyć się w ową namiętność modlitwy i przeżycia religijnego bez fałszowania ich. Zdumiewające jest wprawdzie, jak często pewien rodzaj teologii wypełnia świadomość chasydów, lecz ponieważ pozostają uwięzieni w swych codziennych zawodach i zajęciach, bardzo rzadko udaje się im poświęcić porządnemu studium -zamiast tego obrazy z ich codziennego świata wznoszą się do znaczenia symboli religijnych. Całe ich skromne życie staje się w pewien sposób nieustannym wołaniem do Boga - jest to świat niemal niedostępny umysłowi wykształconemu na książkach. Kto natomiast ma serce i zrozumienie dla spontaniczności, dla tryskania źródeł, tego spojrzenie zwróci się chętnie i nie bez zdumienia ku przeżyciu chasydów.

    Nie jest słuszne, co najmniej niedokładne, gdy się tak często określa główną koncepcję chasydyzmu jako panteistyczną. Nie ma tam chyba zniknięcia lub sfałszowania Istoty Boga. Raczej chodzi o ową obecność Boga, o której Dante powiedział, że nie jest ona ograniczona jedynie do nieba - „non circonscritto”.

    Pesymizm Kabały, jej zaprzeczenie życia, jej surowa asceza są znane. Były one bez wątpienia spowodowane również przez nieprzerwanie straszne losy żydostwa. Boga wzywano ciągle, przeżywano nawet mistycznie - lecz dla radykalnego pesymizmu pozostawał On zawsze daleki od wszelkich spraw tego świata. Ale czy chasydzi mieli kiedykolwiek jakieś zewnętrzne powody do optymizmu? Absolutnie nigdy. Pogrążeni w pracy i w biedzie nie znajdowali nieraz nawet czasu, aby świętować szabas według przepisu swych rabinów. Jeśli kto zakosztował do dna gorzkich owoców biedy i całkowitej zależności w życiu codziennym, to właśnie ci mali rzemieślnicy i kupcy, pośrednicy, woźnice, pachciarze i pasterze. W dawnej Rosji, za czasów Mikołaja I, istniała anegdota, że im bardziej władza męczyła Żydów ciężarami i prześladowaniami, tym mniej mieli oni czasu na płacz i narzekanie: w końcu śmiali się i władza musiała zrozumieć, że jej surowość zupełnie chybiła celu. To byłoby symboliczne dla życia chasydów. Brak wykształcenia i owego zadowolenia, jakie daje wierzącym dokładne wypełnianie przepisów rytualnych, nie zdołały zgasić świadomości obecności Boga;