Żydowska loża wolnomularska Synów Przymierza wokół solidarnej władzy
8 Styczeń 2012 by Zygfryd Gdeczyk
Loża masońska Bnai Brith, czyli Synowie Przymierza w Polsce
We wrześniu reaktywowana została warszawska loża Polin stowarzyszenia B’nai B’rith, czyli zakonu Synów Przymierza, paramasońskiej organizacji, zdelegalizowanej z mocy dekretu prezydenta Mościckiego w 1938 r. Zdarzenie to miało dość dziwny charakter. Z jednej strony można by sądzić, że chodziło o coś nadzwyczaj ważnego, list z gratulacjami wysłała bowiem kancelaria Prezydenta RP, z drugiej natomiast niemal całkowite milczenie mediów (prócz niektórych mediów prawicowych) kazałoby sądzić, że chodzi o sprawę zupełnie nieistotną. D tego dochodzi fakt, że informacja o reaktywacji loży pojawiła się najpierw na stronach internetowych ambasady USA, gdzie można było przeczytać, że według władz organizacji, jej głównym celem jest rozwiązanie „sprawy” Radia Maryja oraz doprowadzenie do zwrotu mienia żydowskiego, czego od lat domaga się skrajnie antypolski Światowy Kongres Żydów. Czym jest organizacja B’nai B’rith, jaka jest jej historia i cele, jakie mogą być powody i konsekwencje jej obecnej reaktywacji w Polsce? Spróbujmy sobie odpowiedzieć na te pytania.
Początki B’nai B’rith
Organizacja B’nai B’rith została powołana do życia w 1843 r. w USA przez niemieckiego emigranta żydowskiego pochodzenia Heinricha Jonasa w celu zjednoczenia skłóconych środowisk żydowskich wokół pewnych ogólnych celów, opartych na judaizmie i ideologii racjonalistycznej. Założyciele BB od początku nie ukrywali, że chodzi im o stworzenie organizacji wzorowanej na wolnomularstwie, wykorzystującej jego symbole i obrzędy, jednak, w przeciwieństwie do jego kosmopolitycznego profilu, mającej charakter narodowy, czy, w specyficznym sensie, „rasowy”, ograniczony do społeczności żydowskiej (zgodnie ze statutem, członkiem BB może zostać tylko osoba, która ma i deklaruje tożsamość żydowską, świecką bądź religijną, opartą na pochodzeniu żydowskim (z ojca lub matki) bądź na konwersji na judaizm). Celem było więc zjednoczenie Żydów, ale nie w sposób dowolny, lecz zgodnie ze zinterpretowanymi w duchu masońskim zasadami talmudycznego judaizmu, mającego liczne cechy zbieżne z oświeceniowym racjonalizmem wolnomularzy. Jak twierdził w 1926 r. Abram Perelman, członek BB: Troska o zachowanie i odnowienie duszy żydowskiej – oto przyczyny powstania zakonu B’nai B’rith. A troska ta jest naturalnym wypływem z istoty samego żydostwa, która nie znosi asymilacji i widzi w niej niewolnictwo duchowe (cyt. za: L. Chajn, Wolnomularstwo w II RP, Warszawa 1975, s. 519). Wydaje się więc, że słusznie określił BB Nahum Sokołow, nazywając organizację żydowskim zakonem wolnomularskim.
W pierwszych latach istnienia zakon budował swoje struktury, prowadząc działalność charytatywną, filantropijną i edukacyjną (do tego oficjalnie został zresztą powołany jako instytucja dobroczynna). W latach 80. XIX w. w zaczęły powstawać pierwsze loże europejskie, najpierw w Niemczech, następnie w Austrowęgrzech i innych krajach.
W 1913 r. utworzono Anti-Defamation League, stowarzyszenie monitorujące i walczące z dyskryminacją Żydów i rasizmem. W czasie I wojny św. zakon, co ciekawe, poparł Niemcy i prowadził szeroko zakrojoną akcję propagandową przedstawiającą kraj ten jako ofiarę wojny. W okresie międzywojennym BB miał loże właściwie we wszystkich ważniejszych krajach zachodnich, a liczba jego członków wynosiła ok. 80 tys. w 58 krajach (z czego jedna czwarta w Europie). Oprócz regularnych lóż istniały również skupione wokół nich organizacje młodzieżowe, zakony kobiece, biura imigracyjne, zakon miał placówki kulturalne i oświatowe, sanatoria, ośrodki wypoczynkowe etc.
B’nai B’rith w Polsce
Pierwsze loże pojawiły się w będącej pod zaborami Polsce jeszcze w XIX w., przy czym większość z nich znajdowała się w zaborze pruskim, pozostałe zaś w zaborze austriackim (nie było żadnej loży na terenie zaboru rosyjskiego). Po I wojnie światowej, w wyniku zmiany sytuacji geopolitycznej, podjęto decyzję o reorganizacji i stworzeniu w nowej Polsce samodzielnej Wielkiej Loży, istniejące loże podlegały bowiem wówczas centrom znajdującym się w różnych byłych krajach zaborczych. Napotkało to na sprzeciw części członków, którzy pragnęli zachować zwierzchnictwo Wielkiej Loży Niemiec, domagając się również pozostawienia języka niemieckiego, jako obowiązkowego w czasie obrzędów i obrad. Ostatecznie jednak w 1923 r. zalegalizowano w Krakowie zakon jako Związek Stowarzyszeń Humanitarnych B’nai N’rith, a rok później powstała, również w Krakowie, Wielka Loża Polski, której prezydentem został adwokat Leon Ader. Pod Wielką Lożę podlegało sześć innych, liczących w sumie ponad 600 członków.
W okresie międzywojennym loże prowadziły, zgodnie ze statutem, działalność dobroczynną, powstały wokół nich organizacje młodzieżowe i kobiece, próbowano również, bez powodzenia, wydawać czasopismo. Spory w zakonie dotyczyły przede wszystkim stosunku do syjonizmu, który jako ruch nacjonalistyczny odstawał od wolnomularskiego profilu BB. Problem ów był rzeczywiście trudny do rozwiązania, uwidocznił on zresztą istniejące od samego powstania organizacji napięcie między ponadnarodową ideą masońską, którą zakon przyjął w formie, a narodową ideą żydowską, wyznaczającą niejako treść jego działań. Powstanie syjonizmu zmusiło do zajęcia jednoznacznego stanowiska i opowiedzenia się albo za, albo przeciw żydowskiej idei narodowej, co nie podobało się niektórym członkom, pragnącym zachowania neutralności religijnej i politycznej. Ostatecznie jednak, odkąd w 1925 r. amerykańskie loże oficjalnie poparły syjonizm, również loże polskie, choć nie bez pewnego oporu, opowiedziały się za nim, przewrotnie, w typowo talmudyczny sposób dowodząc, że ma on charakter „apolityczny”.
Akcje i działania
W okresie międzywojennym polskie loże BB prowadziły działania podobne do tych, jakie podejmowały ich odpowiedniki w innych krajach. Zgodnie z programowym hasłem „Dobroczynność, braterstwo, zgoda”, starano się organizować akcje dobroczynne i charytatywne w celu poprawienia losu najuboższych przedstawicieli społeczności żydowskiej. Finansowano edukację, wypoczynek i lecznictwo biedoty, prowadzono placówki wypoczynkowe i oświatowe. Jak świadczą dokumenty, bogaci członkowie zakonu, adwokaci, lekarze, przedsiębiorcy nie szczędzili pieniędzy na wspomaganie swoich rodaków, zgodnie z ideą narodowej solidarności.
Innym polem działań była tzw. walka z antysemityzmem, przez co rozumiano zwalczanie postaw niechętnych i krytycznych wobec Żydów poprzez akcje propagandowe (np. skierowane przeciw pewnym publikacjom) bądź nawet mobilizowanie loży amerykańskiej do interwencji w polskiej ambasadzie USA. Oprócz tego zakon prowadził również akcje kulturalne promujące kulturę żydowską.
Tego typu działania były zrozumiałe z punktu widzenia taktyki BB, jako nacjonalistycznej organizacji żydowskiej działającej w kraju ze znaczącą mniejszością żydowską, w większości albo niezdolną, albo wrogą wobec asymilacji. Zresztą sama asymilacja była sprzeczna z celami i deklaracjami organizacji, stawiającej interesy „ogólnożydowskie” zarówno ponad wolnomularskimi celami „ogólnoludzkimi”, jak też ponad interesami krajów, w których działały jej oddziały (choć, co wynika z dokumentów, polskim władzom BB bardzo zależało na dobrym ułożeniu sobie stosunków z władzami RP).
Zakon formalnie stosował rytuały i symbole typowo masońskie, jednak głosił treści typowo narodowe, zwłaszcza od momentu oficjalnego poparcia syjonizmu. Wywoływało to wewnętrzne napięcie i wpływało na wizerunek samej organizacji, która starała się być zarazem kosmopolityczna i nacjonalistyczna, co w każdym wypadku było przynajmniej częściowo niezgodne z interesem II RP. Trudno więc dziwić się, że ostatecznie, kiedy 22 listopada 1938 r. ogłoszono dekret o rozwiązaniu zrzeszeń wolnomularskich, zaliczono do nich też zakon B’nai B’rith. W ten sposób BB przestała istnieć w Polsce na okres 70 lat.
Reaktywacja zakonu
9 września 2007 r. uroczyście otwarto w Warszawie należącą do BB lożę Polin (w języku hebrajskim słowo to oznacza Polskę). Zgodnie z komunikatem ambasady USA, doszło do spotkania ambasadora Victora Ashe z działaczami tej organizacji – prezydentem BB International Moishem Smithem i wiceprezydentem Danem Mariaschinem – w trakcie którego omówiono m.in. sprawę ustawodawstwa dotyczącego zwrotu mienia oraz kwestie związane z Radiem Maryja i Telewizją Trwam.
Na uroczystości, oprócz wymienionych, obecni byli bracia Michel Zaki z Antibes oraz Witold Zyss z Paryża (inicjatorzy reaktywacji loży), członkowie BB z różnych krajów oraz ambasadorowie USA i Izraela. Z tej okazji prezydent Smith powiedział, że Duma emanuje z tłumnie tu zgromadzonych 37 braci i sióstr, wobec faktu, iż stają się częścią naszej światowej rodziny.
Był to moment dumy i zaszczytu, dla mnie osobiście oraz dla wszystkich w B´nai B´rith. Daniel S. Mariaschin dodał zaś, że Otwarcie naszej loży w Warszawie jest wielkim wydarzeniem. Mając na uwadze długą, lecz przerwaną historię B´nai B´rith w Polsce oraz obecne stosunki kraju ze Stanami Zjednoczonymi i Izraelem, a także fakt przynależności do Unii Europejskiej i odradzanie się życia żydowskiego, nasza loża może działać jako ważny uczestnik w szerokiej gamie zagadnień, którymi zajmuje się B´nai B´rith oraz szerszymi planami żydowskimi.
Struktura polskiej loży wygląda następująco. Prezydentem został prof. Andrzej Friedman, znany neurolog, wiceprezydentem prof. Jan Woleński (właśc. Hertrich-Woleński), filozof z Uniwersytetu Jagiellońskiego, w latach 60. członek Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli (ściśle związanej z PZPR antyklerykalnej organizacji będącej poprzednikiem Towarzystwa Krzewienia Kultury Świeckiej), od 2007 roku członek Komitetu Honorowego Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Funkcję Sekretarza Generalnego pełni Malka Kafka ze Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich, skarbnikiem natomiast została Alicja Kobus, była działaczka Krajowej Partii Emerytów i Rencistów (przybudówki SLD), startująca w 2005 do sejmu z list Samoobrony.
Wśród członków założycieli można znaleźć takie osoby, jak: Łukasz Biedka, Anna Dudziuk, Andrzej Friedman, Lidia Goldberg Paweł Goldstein, Jan Hartman, Artur Hofman, Sergiusz Kowalski, Stanisław Kowalski, Agnieszka Mildbradt, Krystyna Piotrowska, Lesław Piszewski, Zofia Radzikowska, Michał Samet, ks. Romuald Jakub Weklsler-Waszkinel. Obecność zwłaszcza tej ostatniej osoby jest zastanawiająca, gdyż w Deklaracji o Stowarzyszeniach Masońskich z 26 listopada 1983 r., sygnowanej m.in. przez obecnego papieża, Josepha Ratzingera czytamy: Pozostaje jednak niezmieniona negatywna opinia Kościoła w sprawie stowarzyszeń masońskich, ponieważ ich zasady zawsze były uważane za niezgodne z nauką Kościoła i dlatego przynależność do nich pozostaje zakazana.
Wierni, którzy należą do stowarzyszeń masońskich, są w stanie grzechu ciężkiego i nie mogą przystępować do Komunii Świętej. Co prawda, władze BB próbują przeczyć masońskiemu charakterowi organizacji (pisząc, że B’nai B’rith nie jest organizacją wolnomularską, choć wykazuje pewne podobieństwa do lóż wolnomularskich), niemniej jednak dotychczasowe działanie zakonu oraz jego historia świadczą jedynie o tym, że mamy tu do czynienia z próbą połączenia idei masońskich z żydowskim nacjonalizmem.
Dziwne zachowanie prezydenta
Z okazji reaktywowania loży Kancelaria Prezydenta RP wystosowała do jej władz list gratulacyjny, przeczytany przez obecną na uroczystości Ewę Junczyk-Ziomecką, Podsekretarz Stanu w Biurze Prezydenta, w którym można m.in. znaleźć takie oto stwierdzenia:
Blisko 70 lat temu w 1938 r. dekret prezydenta Rzeczpospolitej zakazał działalności B’nai’BŤrith w wyniku absurdalnego strachu, niezrozumienia i wprowadzenia w błąd, oraz zarządził nielegalność działalności w Polsce sekcji B’nai B’rith. Dlatego to powinno być rozważane jako symboliczny gest, że ja teraz jestem tutaj przed wami, jako reprezentant Prezydenta Rzeczpospolitej, po to żeby przywitać was i waszą organizację, która po raz drugi otwiera działalność w Polsce.
Abstrahując od sytuacji, można zastanawiać się, na jakiej podstawie dekret prezydenta Mościckiego uznaje się za wynik absurdalnego strachu, niezrozumienia i wprowadzenia w błąd, i czy jest to opinia Prezydenta czy tylko reprezentującej go urzędniczki.
Fakt zaangażowania się Lecha Kaczyńskiego w reaktywację BB wywołał dezaprobatę w środowiskach konserwatywnych (co z dumą odnotował portal wolnomularstwo.pl) i próbę wyjaśnienia okoliczności tego zdarzenia oraz powodów tak szczególnego zainteresowania prywatną organizacją charytatywną, za jaką podaje się BB.
Próby wyjaśnienia sprawy poprzez Kancelarię Prezydenta spełzły jednak na niczym i można tylko podejrzewać, że głównym inicjatorem całej akcji była p. Junczyk-Ziomecka, była żona Mariusza Ziomeckiego, niegdyś redaktora naczelnego „Przekroju”, i członek stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita, pełniącego rolę nieformalnego cenzora i prowadzącego akcje w rodzaju monitoringu prasy pod hasłem „Mowa nienawiści” bądź recenzowania podręczników szkolnych pod szyldem „Szkoła Otwartości”.
Te działania, mające rzekomo przeciwdziałać antysemityzmowi, ostatecznie zmierzają do ograniczenia wolności słowa i mają bardzo często wymowę antypolską. Akcja „Mowa nienawiści” znalazła podsumowanie w książce Zamiast procesu autorstwa Magdaleny Tulli i Sergiusza Kowalskiego (jednego z członków założycieli BB), która reklamowana jest tak: Polska jest krajem, w którym rasistowskich i ksenofobicznych publikacji nie trzeba zdobywać pokątnie – można je kupić w każdym kiosku. Tym bardziej groźne jest przekonanie, że mowa nienawiści to zjawisko marginalne, nieszkodliwe i nieistotne dla całości komunikacji społecznej – w rzeczywistości dotyczy ono między innymi powszechnie dostępnych pism o ugruntowanej na rynku pozycji.
Zamiast procesu to nie tyle studium naukowe, ile raport ukazujący skalę i charakter retoryki nienawiści na przykładzie czasopism takich, jak „Nasza Polska”, „Nasz Dziennik”, „Głos”, „Najwyższy Czas”, „Tygodnik Solidarność […] Jest to jednocześnie próba określenia granic mowy nienawiści poprzez ukazanie jej na tle innych form agresji werbalnej i fizycznej.
Co ciekawe, p. Junczyk-Ziomecka już 24 sierpnia 2007 r. w Kancelarii Prezydenta RP spotkała się z przedstawicielami amerykańskich środowisk żydowskich, przebywających w Polsce w ramach Forum Dialogu Między Narodami.
Już wtedy poruszony został problem zwrotu mienia żydowskiego oraz działalności Radia Maryja, choć wówczas p. Junczyk-Ziomecka stwierdziła, że mówienie o restytucji mienia żydowskiego jest niewłaściwe, gdyż takie stawianie sprawy daje oręż do ręki antysemitom twierdzącym, iż jest to zaledwie zagadnienie żydowskie, co nie jest prawdą, albowiem prawo nie dzieli obywateli zważywszy na ich pochodzenie etniczne, w takim razie ponadto niezwyczajnie trudny casus rekompensat nie wynika z tego, iż Żydzi są częścią grupy domagającej się odszkodowań.
Być może, chodziło tu o chwilowe złagodzenie stanowiska prezentowanego przez przedstawicieli amerykańskich środowisk żydowskich, jednak późniejszy list gratulacyjny z okazji reaktywacji BB jeszcze bardziej pogłębia wrażenie braku sensownej polityki w sprawie restytucji mienia. Zresztą zdarzenia te potwierdzają nie tylko negatywną opinię o umiejętności doboru ludzi przez Lecha Kaczyńskiego, ale również wskazują na jego słabość i uległość wobec różnych zagranicznych grup nacisku.
O co tu chodzi?
Jakie można wysnuć wnioski z przedstawionych faktów? Po pierwsze, biorąc pod uwagę historię dalszą i nowszą, nie ma wątpliwości co do tego, że BB jest organizacją paramasońską o olbrzymich ambicjach i mającą duże wpływy na rządy niektórych krajów, np. rząd USA.
Fakt, że utworzenie komórki pewnej prywatnej organizacji wiąże się z udziałem ambasadorów, wskazuje że BB nie jest „zwykłą” organizacją charytatywną, za jaką chciałaby uchodzić, i jej cele, podobnie jak cele masonerii, sięgają dużo dalej, co widać z wprost wyrażonych deklaracji.
Po drugie, fakt zaangażowania Prezydenta RP w zdarzenie wydawałoby się tak nieistotne, jak założenie jakiegoś towarzystwa, również świadczy o już istniejącej sile wpływu BB w Polsce.
Formalnie rzecz biorąc, BB nie różni się bowiem wiele od jakiegoś związku filatelistów, a prowadzone przez tę organizację w ramach jej przybudówki Anti-Defamation League monitoringi tropiące antysemityzm mogą przypominać akcje prowadzone przez ściganą przez polskie władze inicjatywę Redwatch, polegającą na zbieraniu informacji o przedstawicielach skrajnej lewicy.
Na marginesie zauważmy, że działalność Anti-Defamation League ma charakter równie skrajny, jak działalność Redwatch, i nietrudno dostrzec w wypowiedziach jej członków elementy rasistowskie i antypolskie, obecne zresztą w wypowiedziach wielu działaczy i sympatyków BB. Dla przykładu, nagrodzona w 2006 r. przez francuski oddział BB Złotą Menorą publicystka hiszpańska Pilar Rahola pisała: Polska odegrała kluczową rolę w nikczemnych działaniach, które doprowadziły do wymordowania dwóch trzecich całej ludności żydowskiej w Europie.
O ile wiadomo, Prezydent RP nie wysyła urzędników z listami gratulacyjnymi do każdej nowo powstałej organizacji, zwłaszcza jeśli jej działalność zawiera akcenty wrogie Polsce i Polakom. Prezydent nie zgodziłby się z pewnością przesłać listu gratulacyjnego dla organizacji ziomkostw niemieckich, skąd więc nagle pomysł, aby wyróżnić BB? Po trzecie, władze BB oficjalnie twierdzą, że celem jest rozwiązanie dwóch „spraw” – kwestii Radia Maryja i TV Trwam oraz problemu zwrotu majątków żydowskich.
Oczywiście, prywatna organizacja może sobie wyznaczać rozmaite cele, jednak jaki wydźwięk ma w takiej sytuacji zaangażowanie głowy państwa? Wyobraźmy sobie, że powstaje organizacja mająca na celu rozwiązanie problemu Radia Zet i odzyskanie mienia Jadźwingów, niegdyś zamieszkujących ziemie polskie i wytępionych przez krzyżaków. Czy wówczas urząd Prezydenta również wysłałby gratulacyjne listy? Poza tym, dość dziwnie wygląda sytuacja, w której organizacja de facto nacjonalistyczna i reprezentująca w Polsce interesy obcego kraju, tj.
Izraela (wynika to z zadań BB), stawia sobie za cel mieszanie się do wewnętrznych spraw Polski (bo tak należy rozumieć chęć zrobienia czegoś ze „sprawą” Radia Maryja i restytucji), zyskując przy tym poparcie Prezydenta.
Tego rodzaju pytań można postawić więcej. Jeśli chodzi o odpowiedzi na nie, można jedynie spekulować, na co brak tu miejsca. Tak czy owak warto jednak uważnie śledzić dalszy rozwój sytuacji i to, w jaki sposób BB starać się będzie realizować swoje cele, zwłaszcza że niemal pewne jest, że wysokonakładowa prasa będzie zgodnie na ten temat milczeć. Jako paramasońska organizacja (a taką niewątpliwie jest), BB starać się będzie zapewne prezentować jako organizacja charytatywna, jednak skoro już na wstępie nie ukrywa, że jej cele są polityczne, z pewnością będziemy mieli do czynienia z różnego rodzaju nieformalnymi akcjami lobbystycznymi oraz propagandowymi, na które z pewnością BB nie zabraknie pieniędzy.
cd.....