Strony: [1]

CIEKAWOSTKI POLITYCZNE ...

  • Kiara
  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2458
  • Zobacz profil
CIEKAWOSTKI POLITYCZNE ...
« : Czerwiec 02, 2010, 16:05:17 »
« Ostatnia zmiana: Styczeń 26, 2011, 20:11:09 wysłane przez Kiara »
Zapisane
  • Kiara
  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2458
  • Zobacz profil
Odp: CIEKAWOSTKI LUDZKIE...
« Odpowiedz #1 : Czerwiec 16, 2010, 09:18:05 »

PAN KOMOROWSKI?


Czy to byl precyzyjny plan znany Panu Komorowskiemu?


Komorowski wiedział o planach zamachu rok wcześniej?
Napisał Sekrety SMOLEŃSK cze 12, 2010


KOMNatrafiłem w Sieci na ciekawy filmik z wywiadem Bronisława Komorowskiego dla RMF FM. Wywiad pochodzi z 29 IV 2009, czyli było to rok temu. Ale niech was to nie zrazi. Obejrzyjcie wywiad uważnie.

Ok. A teraz kto mi powie, co Bronisław Komorowski powiedział dokładnie po minucie i 43 sekundach nagrania? I jak to się ma do tego, co pisałem o świadomych zaniedbaniach w kwestii bezpieczeństwa Prezydenta RP przez rząd Tuska?

http://www.sekretyameryki.com/?p=3514
Zapisane
  • Kiara
  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2458
  • Zobacz profil
Odp: CIEKAWOSTKI LUDZKIE...
« Odpowiedz #2 : Styczeń 26, 2011, 20:10:15 »


2011-01-24 09:09:42
Węgrzy zasługują na uznanie


Węgrzy zasługują na uznanie / fot. Sean Gallup/Getty Images
W dzisiejszych czasach nie armia i czołgi podbijają kraje. Taką rolę przejęły międzynarodowe koncerny, a okupowane narody, miast się buntować, są wdzięczne, że mają w ogóle jakąkolwiek pracę i przysłowiową miskę ryżu. Węgry, jako pierwsze rozpoczęły narodowy zryw wyzwoleńczy z ekonomicznych kajdan.

Węgierski rząd nie zgodził się obłożyć dodatkowymi podatkami obywateli i wpędzić ich w skrajną nędzę, a miast tego opodatkował międzynarodowe koncerny, przez co pozbawił je tzw. renty monopolistycznej.

Reżimowe media Tuskanii prawie w całości przemilczały węgierski bunt przeciw współczesnemu neoimperializmowi. Węgry wprowadziły podatek liniowy PIT 16%, CIT 10% oraz podatek bankowy 0,45% od aktywów netto oraz specjalną daninę od firm energetycznych, telekomów i dużych sieci sprzedaży detalicznej. Rodzime, węgierskie firmy nie spełniają kryteriów dochodowych, więc nie podpadają pod tę daninę. Spowodowało to wręcz amok zagranicznych koncernów. Rzeczpospolita napisała: "Szefowie 13 koncernów z Niemiec, Austrii, Holandii, Czech i Francji (m.in. ING, RWE, CEZ, AXA i Allianz) zaapelowali do Komisji Europejskiej, by wytłumaczyła rządowi węgierskiemu, jak ważne dla biznesu są stabilne warunki jego prowadzenia, oraz skłoniła Węgry do wycofania się z niesprawiedliwych, zdaniem koncernów, dodatkowych obciążeń podatkowych".

Monopolizacja lokalnego rynku i renta monopolistyczna

Wielkie koncerny zmonopolizowały lokalny, węgierski rynek, przez co osiągały tzw. "rentę monopolistyczną". Zysk tych koncernów miał się nijak do deklarowanych zysków, na podstawie, których wylicza się CIT. W Polsce również zaobserwowano, iż np. hipermarkety prawie nie wykazują zysku (szerzej opisałem to na: http://interia360.pl/artykul/masz-glodo ... etom,39701). W taki sam sposób hipermarkety funkcjonują na Węgrzech.

Każdy ekonomista praktyk wie, że w dobrze zarządzanej firmie zysk brutto, a więc zależny od niego CIT jest kategorią tzw. polityczną, którą można wykazać, lub nie. To tłumaczy, dlaczego Węgry obniżyły stawkę podatku CIT. Rodzime, węgierskie firmy nie miały możliwości ukrycia zysku, więc płaciły wysokie podatki, natomiast koncerny zagraniczne płaciły mało lub prawie wcale. Powodowało to dyskryminację podatkową rodzimych firm. Do tego niska stawka CIT powoduje, że zachodnie koncerny będą miały niską motywację, by te zyski ukrywać przed lokalnym fiskusem.

Miast tego, rząd Orbana wprowadził specjalną daninę zależną od obrotów, a więc niemożliwą do ukrycia, czym uszczuplił tzw. "rentę monopolistyczną" zachodnich koncernów.

cd...


http://interia360.pl/artykul/wegry-jako-pierwsze-rozpoczely-walke-z-niemieckim-neo-kolonializmem-przyklad-dla-polski,42503
« Ostatnia zmiana: Styczeń 26, 2011, 20:14:11 wysłane przez Kiara »
Zapisane
  • Kiara
  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2458
  • Zobacz profil
Odp: CIEKAWOSTKI POLITYCZNE ...
« Odpowiedz #3 : Styczeń 29, 2011, 16:22:18 »

!
    
Wpisał: Leszek Szymowski   
13.12.2009.

Rozbiór ściśle tajny

Rosja i Niemcy zawarły tajne porozumienie przewi­dujące możliwość ewentu­alnej interwencji zbrojnej Rosji w Polsce - alarmowała we wrześniu Agencja Wy­wiadu najważniejsze osoby w państwie. Jednak rząd zignorował ten wstrząsający meldunek.

            Leszek Szymowski [z Najwyższego Czasu!, nr. 50 (1021). 12 XII.2009. Świetny numer, warto kupić cały  w kiosku MD]

            Manewry "Zapad 2009" pokazały dobitnie, że NATO praktycznie nie reaguje, jeśli w pobliżu granicy państwa należącego do sojuszu wojska rosyjskie odbywają wielkie ćwiczenia

Z meldunku Agencji Wywiadu wynika, że pod koniec lata 2009 roku w' Moskwie podpisany zo­stał tajny pakt wojskowy. Rząd rosyjski zagwarantował w nim rządowi niemieckiemu, że jeśli istotnie podejmie decyzję o interwencji zbrojnej w Polsce, zatrzyma wojska na linii Wisły i Sanu. Miało to stanowić gwarancję, że wojska rosyjskie nie zbliżą się do dzisiejszej gra­nicy polsko-niemieckiej na Odrze i Ny­sie Łużyckiej i nie zagrożą oddalonemu o 80 kilometrów Berlinowi.

            Ze wspomnianego meldunku wywiadu wynika również, że w zamian rząd nie­miecki zobowiązał się nie angażować się w ewentualny spór między Polską a Ro­sją. Zagwarantował również, że relacje polsko - rosyjskie nie będą miały wpływu na współpracę energetyczną z rządem w Moskwie. Oznaczało to ni mniej, ni więcej tylko tyle, że nasz zachodni sąsiad wyra­ził zgodę na oderwanie od Polski części jej terytorium na rzecz Rosji. Uzyskanie gwa­rancji, że rosyjskie wojska nie dotrą dalej niż do brzegów Wisły, de facto tworzyłoby z okrojonej Polski buforowe państewko oddzielające Niemcy od Rosji.

Kierunek rosyjski

            Nie widzieliśmy ani kopii dokumentu pod­pisanego przez przedstawicieli Rosji i Nie­miec, ani notatki wywiadu adresowanej do najważniejszych osób w państwie. Źródłem informacji ,,Najwyższego CZASU!" jest znany nam oficer Agencji Wywiadu pracu­jący ,,na kierunku rosyjskim". Z oczywi­stych względów nie możemy podawać jego personaliów ani jakichkolwiek informacji, które mogłyby go identyfikować. Możemy tylko wspomnieć, że oficer ten wielokrotnie uzyskiwał i przetwarzał informacje uzyski­wane na terenie Rosji od osób pracujących dla polskiego wywiadu. W środowisku taj­nych służb uchodzi za wybitnego specja­listę od Rosji. Możemy również dodać, że informacje, które nam przekazywał, zawsze potwierdzały się. Nie ma powodu, by kwe­stionować jego wiarygodność.

            Nasz rozmówca zaznacza, że trzeba brać pod uwagę jeszcze jedną możliwość: in­formacje na temat rosyjsko-niemieckiego porozumienia mogły być starannie wyreży­serowaną kombinacją operacyjną, zrealizo­waną w celu osiągnięcia określonych skut­ków politycznych. - Te informacje mogły zostać sfałszowane i podrzucone polskim służbom po to, aby sprawdzić reakcję Polski i NATO - twierdzi oficer AW. A sytuacja po­lityczna, w której miało to miejsce, nie jest przypadkowa.

Ćwiczenia przy granicy

            Meldunek polskiego wywiadu zbiegł się w czasie z manewrami wojskowymi opa­trzonymi kryptonimem ,,Zapad 2009". To wspólne białorusko-rosyjskie ćwiczenia wojskowe z użyciem najnowszego sprzętu. Przygotowania do manewrów rozpoczęły się 16 sierpnia, a same działania - 8 wrze­śnia. Informację o manewrach wojsko­wych podano do wiadomości publicznej 25 sierpnia. Wówczas też oficjalnie ogło­szono, że jednym z celów będzie przećwi­czenie wspólnego odpierania ataku na ru­rociągi naftowe i gazowe, w tym na słynny Nordstream, czyli projektowany Gazociąg Północny, który miał połączyć Rosję bez­pośrednio z Niemcami. Jednak 21 września 2009 podano do wiadomości również dru­gi cel: ćwiczenia obrony Grodna i Brześcia przed atakiem z Polski.

            W całej sprawie zaskakujące są przynaj­mniej trzy rzeczy. Po pierwsze: do publicz­nej wiadomości podano dokładnie stan sił biorących udział w manewrach. Było to  12,5 tysiąca żołnierzy, w tym 1800 rezer­wistów, 100 samolotów i śmigłowców oraz około 900 czołgów, pojazdów pancernych i dział samobieżnych. Tak ogromne zaanga­żowanie sił zbrojnych oznaczało, że były to największe ćwiczenia białorusko-rosyjskie. Po drugie: oficjalnie przedstawiane cele manewrów wskazywały, że Rosjanie biorą pod uwagę możliwość odpierania ataku ze strony Polski. Stanowi to ewidentne złama­nie konwenansów dyplomatycznych, które nakazują nie wymieniać nazw innych kra­jów w negatywnym kontekście. W końcu po trzecie: na ćwiczenia nie zostali zaproszeni obserwatorzy z NATO, choć gwarantują to porozumienia Sojuszu z Rosją.

Konflikt o gaz

            Wrzesień 2009 roku był miesiącem poli­tycznych napięć między Polską a Rosją. Nie umilkły jeszcze echa antypolskiej wrzawy z okazji rocznicy podpisania paktu Rib­bentrop-Mołotow (rosyjski wywiad wydał wówczas książkę dowodzącą - wbrew fak­tom - że Polska była sojusznikiem Hitlera). Później Władimir Putin wygłosił w Gdań­sku kontrowersyjne przemówienie z okazji rocznicy wybuchu II wojny światowej (nie przeprosił za ludobójstwo w Katyniu). Gdy na białoruskich poligonach odbywały się ćwiczenia wojskowe, rozpoczął się brze­mienny w skutki konflikt o dostawy gazu. Rosjanie zerwali współpracę z prezesem Bartimpeksu Aleksandrem Gudzowatym i Polska stanęła w obliczu konieczności za­łagodzenia powstałej sytuacji. Choć umowa na dostawę gazu obowiązuje do roku 2020, przedstawiciele Ministerstwa Gospodarki zaczęli negocjować z Rosjanami warunki przedłużenia kontraktu. Jednak przedstawi­ciele Gazpromu przedstawili Polsce nieko­rzystne warunki, domagając się wyższych cen za surowiec i przedłużenia umowy o co najmniej 15 lat. Co równie istotne: Rosjanie zażądali wprowadzenia do umowy zapi­su zakazującego Polsce sprzedaży krajom trzecim ewentualnej nadwyżki surowca. Wszystko działo się po tym, jak USA ogło­siły rezygnację z planów budowy w Polsce elementów "tarczy antyrakietowej".

            Równolegle szef polskiej dyplomacji Ra­dek Sikorski zażądał od NATO zdecydo­wanej reakcji na manewry ,,Zapad 2009". W listopadzie rzecznik pasowy Kwate­ry Głównej NATO skrytykował Rosję za przeprowadzenie ćwiczeń bez udziału ob­serwatorów z Sojuszu. Wyraził również zaniepokojenie faktem, że Rosja dopuszcza możliwość ataku ze strony krajów NATO, choć jest to całkowicie sprzeczne z doktry­nami i założeniami dzisiejszego Sojuszu. Tego samego dnia Dmitrij Rogozin - stały przedstawiciel Rosji przy NATO - nie przy­jął jednak pretensji Sojuszu, stwierdzając, że jest to wybuch negatywnych emocji. W połowie listopada wicepremier Pawlak po­jechał w delegację służbową do Rosji, by ostateczne uzgodnić z Rosjanami warun­ki umowy gazowej. Pawlak zgodził się na warunki Rosji, uzgadniając w dodatku, że umowa obowiązywać będzie do roku 2037. Te uzgodnienia (nota bene przez samego Pawlaka przedstawiane jako sukces) trudno nazwać inaczej niż aktem zdrady stanu.

Smutna prawda

            Cała ta sytuacja przyniosła Rosjanom od­powiedź na pytanie o ich siłę i pozycję w Europie. Manewry ,,Zapad 2009" pokazały dobitnie, że NATO praktycznie nie reaguje, jeśli w pobliżu granicy państwa należące­go do Sojuszu wojska rosyjskie odbywają wielkie ćwiczenia. Po rezygnacji USA z planów budowy "tarczy antyrakietowej" jest to sygnał, że Rosja ma "wolną rękę" w Europie. Kolejnym tego dowodem jest polityka Baracka Obamy, dążąca do ocie­plenia stosunków z Rosją za wszelką cenę. W tej sytuacji trudno dziwić się Niemcom, że zakulisowo starają się neutralizować za­grożenie ze strony Rosji. Trudno również mieć do nich pretensje, że robią to kosztem Polski. Warunki umowy gazowej dowodzą, że Polskę można zmusić do zaakceptowa­nia każdego porozumienia, nawet skrajnie dla nas niekorzystnego.

Leszek Szymowski

http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=1579&Itemid=55
Zapisane
  • Kiara
  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2458
  • Zobacz profil
Odp: CIEKAWOSTKI POLITYCZNE ...
« Odpowiedz #4 : Październik 13, 2011, 09:31:37 »

Co się dzieje tuż obok nas?Coś?

To naprawdę są prowokacje! Prowokacje planowane latami  dzięki którym elity chcą uzyskać nowy podział świata.



oczywiście, że nie chodzi o sprowokowaną walkę,-
wczoraj rozmawiałem z szefem pewnej firmy transportowej po europie, i mówi że z Hipszanii trudno jest teraz wyjechać..

Masowe protesty we Włoszech i w Hiszpanii.  Perfidny plan zmiany oblicza Europy !              22-9-2011

Kategoria: Polityka i NWO
Opracowanie: GlobalnaSwiadomosc
Źródło: Workers.org



Masowe protesty we Włoszech i Hiszpanii. Wcześniejsze zamieszki we francuskich miastach i w Londynie, oraz regularne walki uliczne w największych miastach Grecji

Kryzys finansowy się pogłębia i nic nie wskazuje na to, abyśmy uchronili się przed największą zapaścią finansowa w historii.

Rosnące niezadowolenie społeczeństw Europy oraz coraz bardziej drakońskie decyzje rządów europejskich, mogą już niedługo doprowadzić do prawdziwego chaosu na naszym kontynencie. Wydaje się, że politycy tylko na to czekają, aby mieć pretekst do zaprowadzenia nowego porządku w Europie (Federalna Europa, albo jak kto woli Stany Zjednoczone Europy), już teraz grożąc swoim obywatelom wojną na naszym kontynencie. A kto niby z kim miałby walczyć ? Narody nie chcą wojny. To politycy, na zlecenie stojących za nimi elit, wywołują wojny.

Tylko świadome tych faktów społeczeństwa, mogą sprzeciwić się planom elit, chroniąc się jednocześnie od wojny i zniewolenia.

 

Fot.: Grecja - protesty społeczne

 

 

 

Na stronie Workers.org czytamy:

Związki zawodowe zorganizowały strajk generalny w 100 włoskich miastach. Podobne, masowe protesty odbyły się 6 września, w Hiszpanii. Protestujący sprzeciwiali się polityce pokrywania kosztów kryzysu finansowego w Europie, pieniądzmi podatników, z czego przeważającą większość stanowią przecież robotnicy.

"Jesteśmy na skraju przepaści, potrzebujemy odpowiedzialnego rządu", powiedziała przewodnicząca związku zawodowego CGIL - Susanna Camusso.

"Strajkujemy przeciwko nieodpowiedzialnym decyzjom, które przede wszystkim obciążają kosztami kryzysu pracowników sektora publicznego", powiedziała Camusso do strajkujących w Rzymie. (BBC, 06 września).


fot. Demonstracje w Madrycie


 

Także w Hiszpanii, gdzie stopa bezrobocia jest najwyższa w krajach uprzemysłowionych, sięgając prawie 21 procent (dane oficjalne, nieoficjalnie stopa bezrobocia jest dużo wyższa - red.), związki zawodowe poprowadziły tysiące robotników na ulice miast, pokazując tym samym swój masowy sprzeciw, w sprawie wprowadzenia poprawki do konstytucji, obligującej rząd do zachowywania równowagi budżetowej (ograniczenie praw jednostki, kosztem zwiększenia uprawnień rządu - red.). Intencją premiera José Luis Rodrígueza Zapatero jest wprowadzenie metod ograniczania kryzysu kosztem społeczeństwa, nie dając  temu społeczeństwu żadnej szansy głosowania w tej sprawie (referendum).

W dniu, kiedy odbywały się ww. demonstracje, szef Banku Światowego wywierał presję na rządy europejskie, nakazując im jak najszybsze wprowadzenie ich gospodarek na właściwe tory, twierdząc, iż cierpliwość Banku Światowego jest już na wyczerpaniu. "Jest to kluczowy moment dla decyzji przywódców europejskich", powiedział Robert Zoellick. (AFP Journal, 06 września).

/koniec cytatu z Workers.org/





Wszystkim nie będącym na bieżąco z wyżej opisaną tematyką, pragniemy przypomnieć, iż masowe strajki w Hiszpanii organizowane są regularnie, już od maja br.  Sytuację w tym kraju można określić jako tragiczną. Gigantyczne zadłużenie tego kraju jest praktycznie niemozliwe do spłacenia, ogromna rzesza ludzi żyje na skraju ubóstwa, a setki tysięcy Hiszpanów jest bez szans na jakąkolwiek pracę w swoim kraju, otrzymując żebraczy zasiłek. Rząd tego kraju próbuje przepchnąć ustawy, mające na celu obarczenie społeczeństwa kosztami kryzysu finansowego tego państwa, bez dania temu społeczeństwu możliwości współdecydowania o ich własnym losie. Czy takie postępowanie mieści się w ramach definicji demokracji ?

Podobna sytuacja tworzy się we Włoszech. Zadłużenie tego kraju jest większe i bardziej niebezpieczne dla reszty Europy, niż zadłużenie Grecji. Tutaj także rząd, na siłę próbuje obarczyć, coraz bardziej biedniejące społeczeństwo, kosztami kryzysu finansowego.

To nie jest przypadek, ze szef banku Światowego naciska rządy europejskie, dokładnie w tym samym czasie, kiedy odbywają się tam masowe strajki. To jest gra obliczona na eskalację złych nastrojów i stresu w Europie, po to, aby na zawsze zmienić jej obraz, tworząc mało mającą wspólnego z demokracją,  Federalną Europę. Politycy wiedzą doskonale, iż społeczeństwa Europy są w sytuacji bez wyjścia i będą się buntować. Sami do tego dążą.

Taki rozwój sytuacji, pozwoli politykom wprowadzać w trybie przyspieszonym, coraz to bardziej drakońskie, ograniczające swobody obywatelskie prawa, a w wszystko to w imię bezpieczeństwa narodowego, w imię praworządności.

Już teraz słyszymy pierwsze groźby polityków, nakierowane na wywołanie stresu i strachu w społeczeństwach Europy.

The Times Polska, w wraz za nim główne portale polskie, poinformował nas, iż politycy zaczęli otwarcie mówić o zagrożeniu chaosem i wojną:

"Tu już nie chodzi tylko o ratowanie wspólnej waluty, o powstrzymanie kolejnej fali kryzysu, europejscy politycy rozpoczęli dramatyczną walkę, która ma zapobiec zamieszkom. Niektórzy wieszczą nawet wojnę - piszą Charles Bremner i Sam Fleming

 Wszyscy, nie tylko w Brukseli, wstrzymują oddech. W sprawie losów Grecji jest więcej pytań niż odpowiedzi. Z jednej strony niemiecka kanclerz powtarza, że nie pozwoli, by zbankrutowała europejska waluta, by poza strefę euro wyrzucono Grecję. Ale w Niemczech rośnie opozycja wobec postawy pani kanclerz, wielu polityków stawia sprawę tak: jeśli teraz wyrzucimy z euro Grecję, zapłacimy dziesięć razy mniej, niż jeśli dalej będziemy pompować w nią finansową pomoc. To trafia do przeciętnego Niemca, Merkel wie, wyborcy mogą być dla niej bezlitośni.

 A euro to nie tylko Grecja, niedawne walki na ulicach Rzymu, wcześniejsze demonstracje w Hiszpanii pokazują, że zwykli ludzie nie chcą zaciskać pasa, nie przejmują się losem euro. Dlatego politycy ostrzegają: dzisiejsze demonstracje mogą przybrać coraz bardziej dramatyczne formy, może się polać krew, stąd tylko krok do krwawych konfliktów, do wojen."- oznajmia The Times (link)

 
Biorąc pod uwagę powyższe, uważamy, że wystąpienie Ministra Rostowskiego na forum europejskim, gdzie mówił on wprost o groźbie wojny, nie było przypadkowe. Najprawdopodobniej, , ze względu na polską prezydencję w UE, oraz raczej marginalne znaczenie Polski w Europie, celowo wybrano jego, aby przekazał takie właśnie przesłanie narodom Europy (link).
 
Fot. Jacek Rostowski w Parlamencie Europejskim (źródło: nieznane)

 
 

Dlaczego politycy, już coraz bardziej otwarcie, zaczynają grozić nam konfliktem wojennym w Europie ?

A niby kto z kim miał by walczyć ?

O ile nam wiadomo, Narody Europy nie mają żadnych pretensji do siebie nawzajem, wyraźnie kierując swoją złość na polityków i bankierów. To politycy, odwracając kota ogonem, próbują nam wmówić, iż jesteśmy niebezpieczni nawzajem dla siebie, kiedy to oni i tylko oni zaczynają posługiwać się retoryką wojenną.

Po co to wszystko ?

 

Piszemy o tym wszystkim, ponieważ w Polsce nie jest inaczej. To nas Polaków, obarczy się kosztami obłudnej gry banksterów i współpracujących z nimi polityków.  Dowody na niedemokratyczne zagrywki polityków mamy już teraz, kiedy widzimy w jak perfidny sposób "przepychają" oni wygodne dla nich, a ograniczające nasze prawa ustawy (patrz: MonitorPolski / "Sejm źle skończył kneblując wolność słowa" - link).

Na razie, tylko mała część polskiego społeczeństwa, orientuje się jak bardzo zła, czy wręcz tragiczna, jest aktualna sytuacja w Europie i na świecie. Mass Media w Polsce milczą na ten temat, przepuszczając jedynie co niektóre informacje, natychmiast pokrywając je innymi - kreującymi pseudo-pozytywne perspektywy.

Już niedługo, a jest to kwestia najwyżej kilku miesięcy, jeśli nie tygodni, wszyscy boleśnie przekonamy się o tym, jaka jest prawda.

Jakie jest wyjście z tej sytuacji ?

Nie można siedzieć bezczynnie, ale nie można też grać, w narzucaną nam przez polityków brudną grę, która nie przyniesie nam nic innego jak tylko krzywdę i cierpienie.

Na dzień dzisiejszy, najwłaściwsze wydaje się masowe wypowiedzenie obywatelskiego posłuszeństwa, poprzez nie branie udziału w wyborach, pokojowe demonstracje i demonstracyjne niestosowanie się do nieuczciwych przepisów. Taka taktyka zda egzamin tylko wtedy, kiedy będzie nas wystarczająco dużo i kiedy będziemy w pełni świadomi naszych celów. Gandhi dokonał tego w Indiach. My możemy to powtórzyć.


Taką właśnie formę - wypowiedzenia obywatelskiego posłuszeństwa - przybrał protest w Nowym Jorku, gdzie tłumy ludzi zaczęły pokojowo okupować tereny wokół Wall Street.



 

 Fot.: Wizja wojny w Europie. Czy wojna nam faktycznie grozi ?



 

Tych, co się boją chaosu, chcemy uspokoić - chaos i tak nastąpi ! Jak widać, politykom doskonale się udaje do niego doprowadzać, także bez naszego w tym udziału.

Otwórzcie oczy i zacznijcie uważniej przyglądać się temu, co się aktualnie w Europie i na świecie dzieje.


Nasza troska nie powinna być nakierowana na potencjalny chaos, ale na to, co się z niego urodzi.


Tych, którzy chcą czynnie walczyć ostrzegamy, że w przypadku zamieszek, jak zwykle ucierpią przede wszystkim niewinni, a szanse na zwycięstwo tą drogą, są niestety nikłe. W tych trudnych czasach, tym bardziej powinniśmy chronić słabych, chorych, nasze dzieci i naszych bliskich. Chronić przed cierpieniem i poniżeniem.

Co innego, kiedy człowiek zmuszony jest się bronić...

http://www.globalnaswiadomosc.com/protestyweuropie.htm
Zapisane
  • Kiara
  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2458
  • Zobacz profil
Odp: CIEKAWOSTKI POLITYCZNE ...
« Odpowiedz #5 : Marzec 10, 2012, 16:14:07 »

Brrrrrrrrr..... aż się nie chce w to wszystko wierzyć!

Proces impeachmentu Obamy rozpoczęty

7 marca kongresman Walter Jones z Północnej Karoliny złożył propozycje uchwały H.CON.RES.107, która jeśli wejdzie w życie umożliwi postawienie w stan oskarżenia Prezydenta USA Baracka Husseina Obamy.
Zgodnie z art. II, sekcją 4 Konstytucji USA, jeśli Prezydent użyje sił ofensywnych w ataku na inny kraj bez autoryzacji Kongresu, to popełnia tzw. “high crime”. To groźne przestępstwo, nie występuje w prawie kryminalnym i jest zarezerwowane tylko dla przedstawicieli parlamentu, rządu i Prezydenta.
Impeachment, który jest odpowiednikiem aktu oskarżenia w prawie karnym, wymaga 2/3 głosów Kongresu. Aby skazać prezydenta potrzebne jest jednak drugie głosowanie legislacyjne, które też wymaga większości głosów. Dopiero wtedy można pozbawić władzy Prezydenta.
Uchwała rozpoczynająca impeachment jest pierwszą reakcją Kongresu USA na dyktatorskie poczynania prezydenta Obamy, który bez zgody Kongresu rozpoczął wojnę z Libią, a teraz z Iranem i Syrią.

Bezprawne działania prezydenta Obamy spotkały się także z reakcją prokuratorów generalnych 9 stanów: Arizony, Florydy, Georgii, Michigan, Oklahomy, Południowej Dakoty, Południowej Karoliny, Texasu i Virginii.
5 marca połączyli swoje siły i zidentyfikowali 21 czynów nielegalnych jakich dopuściła się administracja Obamy.
Twórcy Konstytucji USA przewidzieli możliwość przekształcenia się rządu federalnego w dyktaturę i wprowadzili ostateczne środki ochrony, którymi są m.in. prawa stanowe bronione przez ich Prokuratorów Generalnych. Są oni ostatnią i najważniejszą linią obrony przeciwko totalitarnym zapędom rządu federalnego.
Oczekuje się, że do pierwszych dziewięciu stanów przyłączą się następne.

Do 21 zarzutów, które wg. prokuratorów generalnych są niezgodne z Konstytucją zaliczono m.in.:

- regulację internetu przez Federal Communications Commisssion (FCC)
- PPACA – reforma systemu ochrony zdrowia
- nowe przepisy odnośnie ochrony przed tzw. “globalnym ociepleniem” wprowadzane przez EPA (Environmental Protection Agency)
- OSM – kontrola federalna nad kopalniami w 19 stanach pod pozorem ochrony środowiska.
- regulacje zanieczyszczenia rzek na Florydzie i powietrza w Teksasie i Oklahomie.
- zagrożenie wolności religijnej – kościoły i synagogi mają obowiązkowo zapewniać ochronę medyczną.
- Odrzucenie przez DOJ (Department of Justice) praw stanowych odnośnie identyfikacji wyborców.
- Atak na stany, które chcą się ustrzec przed nielegalnymi imigrantami poprzez zakładanie im procesów sądowych przez rząd federalny.

Propozycja ustawy H.CON.RES.107.IH
Lyndon LaRouche popiera akcję W. Jonesa: http://larouchepac.com/node/21925
Attorneys General Join Forces to Call Into Account Illegal Obama Administration Violations



www.monitorpolskis.com
Zapisane
  • Kiara
  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2458
  • Zobacz profil
Odp: CIEKAWOSTKI POLITYCZNE ...
« Odpowiedz #6 : Marzec 13, 2012, 12:42:11 »

Aaaaaa....  Coś :Uśmiech Szok


Rządowy patent

Dodany 2012-03-11 21:54:22 przez Lanjelin • Wyświetleń: 535

Z kont w ZUS wyparowało w ubiegłym roku ponad 8 mld zł środków, które powinny się znajdować w funduszu rentowym. Jak to możliwe?

W tym roku z funduszu rentowego być może zniknie kolejne 8-9 mld złotych. Rząd wynalazł sprytny mechanizm finansowy, który pozwala co roku przejmować i wygaszać miliardy pochodzące z naszych składek ubezpieczeniowych. Po podniesieniu wieku emerytalnego "maszynka do czyszczenia kont" będzie w stanie pochłaniać społeczne oszczędności w tempie kilka razy szybszym.
Z kont emerytalnych w ZUS wyparowało w ubiegłym roku ponad 8 mld złotych. Znikły środki emerytalne należące do osób, które pobierały rentę i zmarły, nie dożywszy emerytury. Po śmierci uprawnionych zawartość należących do nich kont emerytalnych powinna zostać przeniesiona na fundusz rentowy, ale tego nie zrobiono. Według danych ZUS, do których udało się dotrzeć "Naszemu Dziennikowi", na kontach zmarłych rencistów znajdowało się w końcu 2010 r. aż 8,4 mld zł, po których dziś nie ma śladu. Miliardy znikły, rozpłynęły się w "rządowej przestrzeni". Co się z nimi stało? - pytania w tej sprawie skierowaliśmy do resortów finansów i pracy. Czekamy na odpowiedzi.

W związku z opisaną sprawą powstaje obawa o los kolejnych miliardów odłożonych na emerytury przez osoby, które aktualnie pozostają na rentach. Oszczędności zapisane na ich kontach emerytalnych na razie spoczywają w ZUS jako środki niewykorzystywane. Pod koniec 2010 r. kwota ta sięgała, według danych ZUS, 9,3 mld złotych. Czy także te pieniądze mogą wyparować z kont tej części rencistów, którzy nie dożyją wieku emerytalnego?

Podczas debaty nad podniesieniem składki rentowej rząd szermował argumentem, że w funduszu rentowym widnieje deficyt na kwotę 17 mld złotych. Tymczasem przytoczone przez nas dane wskazują, że ów deficyt rząd w dużej mierze sam sobie wykreował. O ile nieuwzględnienie w funduszu rentowym środków żyjących rencistów może mieć pewne uzasadnienie (bo część z nich doczeka się emerytury), o tyle "zapomnienia" o kwocie 8,4 mld zł należącej do osób nieżyjących i nieprzekazania jej na fundusz rentowy niczym nie da się wytłumaczyć.

- Zastosowano wybieg polegający na tym, że fundusze, które powinny być przeznaczone na renty, znikły na kontach. Inteligentnie przedstawiono, że deficyt funduszu rentowego wynika z różnicy między kwotą składek a tym, co jest wypłacane w formie rent. To zaś, co było na kontach, wyparowało - tłumaczy dr Cezary Mech, finansista, były wiceminister finansów, który zdobył te informacje, prowadząc własne prace badawcze nad przepływami finansowymi w ZUS.

Ta znikająca kwota, łącznie nawet 17,7 mld zł, jest i tak zaniżona z uwagi na to, że część osób posiada rachunki prowadzone tylko od początku reformy emerytalnej, ponieważ nie dopełniła formalności związanych z wyliczeniem kapitału początkowego albo nie była jeszcze objęta tym obowiązkiem. Wygląda na to, że rząd wynalazł sposób na wygaszanie środków odłożonych w ZUS i zmniejszanie zobowiązań tej instytucji, co pozwala wyeliminować co roku z systemu 8-10 mld złotych. Jeśli wiek emerytalny zostanie podniesiony, rencistów z pewnością przybędzie. Z pewnością też zwiększy się liczba osób na rentach, które nie dożyją emerytury, a wtedy rządowy wynalazek pozwoli wygaszać rocznie np. po 30 mld zł środków, które powinny trafić na fundusz rentowy. Dzięki temu problem zadłużenia finansów publicznych w zakresie zobowiązań emerytalno-rentowych w miarę upływu lat rozwiąże się sam. Przynajmniej na papierze.

- To bardzo sprytny mechanizm. Gdyby teoretycznie przesunąć wiek emerytalny do 100 lat, to nikt nie dożyje emerytury, a wtedy ponad 2 bln zł długów emerytalnych ZUS zwyczajnie wyparuje - wyjaśnia dr Cezary Mech. Finansista wykrył opisany proceder podczas badania finansów ZUS. - Rząd dostaje do rąk nowy podatek i zarazem możliwość umarzania zobowiązań emerytalnych. I na tym polega to perpetuum mobile - wskazuje.

Ta papierowa operacja nie pozostaje bez wpływu na życie ludzi, zwłaszcza tych schorowanych, ubiegających się o rentę, oraz przedsiębiorców i pracowników, którzy te renty będą finansować.

- Jeśli w funduszu rentowym będzie wykazywane tylko to, co pochodzi ze składek, to pieniędzy na renty będzie stale za mało, więc trzeba będzie coraz bardziej podnosić składki rentowe, a jednocześnie piętrzyć trudności związane z przyznaniem renty w celu ograniczenia wypłat - tłumaczy dr Mech.

Opisany mechanizm w kontekście podniesienia wieku emerytalnego odbije się niekorzystnie na polskiej gospodarce. Rencistów będzie lawinowo przybywać, a rosnące składki na fundusz rentowy będą powodować stały wzrost kosztów pracy. W efekcie międzynarodowa konkurencyjność polskiej gospodarki ulegnie obniżeniu, zaczną znikać miejsca pracy, ruszy nowa fala emigracji za chlebem.

- To tak, jakby zależało nam na tym, żeby praca stała się dobrem rzadkim i żeby jej dla naszych dzieci nie było - podkreśla dr Mech.

Wicepremier Waldemar Pawlak zapowiedział, że w przyszłym tygodniu dojdzie do kolejnego spotkania kierownictwa Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego w ramach negocjacji koalicyjnych nad podniesieniem wieku emerytalnego. "Maszynka do czyszczenia kont" jest w stanie gotowości.