Tytuł: LEGENDY O KRÓLU....KRÓLOWEJ JADWIDZE ANDEGAWEŃSKIE Wiadomość wysłana przez: Serce Maj 28, 2015, 12:00:52 Oto kolejne Legendy O Królu Jadwidze..
O tym jak Wisłok królową Jadwigę uratował Dawno, dawno temu, kiedy ogromne lasy porastały naszą piękną ziemię rzeszowską, kiedy w Mieście Rzeszowie budowano dopiero kościół farny, gdy nie było jeszcze ani kamienic, ani dróg bitych kamieniem utwardzonych, kiedy podróżowało się po drogach błotnistych, poprzez wertepy, drewniane mostki i rzeczne brody, poprzez lasy porastające okolice jechała z Łańcuta przez Rzeszów ku Krakowowi królowa Jadwiga, żona króla Władysława Jagiełły, późniejsza święta. W okolicy Trzebowniska napadła ją duża wataha zbójców, a widząc bogate karety, damy dworu pięknie odziane, paziów i ludzi z orszaku królowej wielce dostatnio wyglądających spodziewali się bogatego i łatwego łupu. Orszak królowej by ujść pogoni przeprawił się przez Wisłok i pędził co koń wyskoczy przed siebie, a goniący go rabusie to zbliżali się do królewskiej karety, to zostawali z tyłu. Działo się to za sprawą Wisłoka, który broniąc królowej przed rabusiami drogę skutecznie im utrudniał i pościg opóźniał wijąc się zakolami zapełniając zapadającą się ziemię wodą, coraz to nowym nurtem na drodze ich stając. Królowa uszła pogoni, rabusie nie dogonili orszaku, a na terenie wsi Strażów, Łąka, Palikówka, Trzebownisko, a także pod Rzeszowem, dzisiaj już zarośnięte ostało się wijące się zakolami Stare Wisłoczysko, które szumem szuwarów i trzcin opowiada o tym jak Wisłok Świętą Królową Jadwigę przed bandytami obronił. Podobna wersja tej legendy znajduje się w książce Andrzeja Karczmarzewskiego „Podania i legendy z terenu Małopolski południowo-wschodniej” Rzeszów 1981 na str. 66 i nosi tytuł „Stare Wisłoczysko”. Opowiadał ją drowi Andrzejowi Karczmarzewskiemu w roku 1979 Józef Szczepaniak ur. W 1898 roku zamieszkały w Trzebownisku. Marek Czarnota http://www.rzeszow.pl/miasto-rzeszow/historia/podania-legendy-i-opowiesci-z-rzeszowa-i-okolic/3730,o-tym-jak-wislok-krolowa-jadwige-uratowal.html „Kto im łzy powróci” Był koniec marca 1836 roku. Wiosna nadeszła wczesna i ciepła . Od Bramy Morawskiej powiał ciepły wiatr i stopił niemal wszystkie śniegi. W polu widać już było tu i ówdzie woły leniwie orzące pod wiosenne zasiewy, a nad głowami oraczy podzwaniały skowronki. Jeszcze cały Kraków żył pod wrażeniem wspaniałych uroczysto ści związanych z chrztem Jagiełły, koronacją na króla polskiego oraz zaślubinami z Jadwigą, gdy już młoda para wraz całym dworem wyruszyła w podróż. Celem wyprawy królewskiej była Wielkopolska, gdzie od kilku lat toczyła się bratobójcza wojna domowa między dwoma potężnymi rodami Nałęczów i Grzymalitów i cała dzielnica podzielona była na dwa wrogie obozy, wzajemnie się zwalczające. Płonęły wsie i miasta, na drogach łotrzykowie i wszelkiego rodzaju hultajstwo napadało na podróżnych, a sądy, zamiast bronić pok rzywdzonych, służyły jedynie wielkim panom. Oboje królestwo wybrali się więc do Wielkopolski, by zakończyć tę bratobójczą wojnę i pojednać zwaśnionych, a nad winnymi przeprowadzić sądy, czyli tzw. roki królewskie. Dwór królewski był liczny, potrzeba było dużo izb na noclegi, wiele jadła dla ludzi i paszy dla koni. A tymczasem istniało wówczas prawo oparte na przywileju koszyckim, wydanym przez Ludwika Węgierskiego, iż majątki i wsie duchowne wolne są od tzw. stacji czyli postojów dworu i wojsk królewskich. Na tej podstawie wiele wsi królewskich i klasztornych wzbraniało się od przyjmowania na postój dworu królewskiego. Rozgniewany tym król Władysław Rozkazał dworzanom siłą zabierać konie, bydło i wszystko co było potrzebne dla utrzymania dworu. Powstał wiel ki lament wśród chłopów, bo nieraz czeladź królewska zabierała im ostatnią krowę - żywicielkę lub wołu potrzebnego do uprawy roli. 5 Któregoś dnia, gdy dwór królewski zatrzymał się w pobliskim zamku na postój, chłopi przybyli do królowej Jadwigi ze skargą i pł aczem : - Królowo nasza ! – wołali. Ratuj nas, bo pomrzemy z głodu, my i nasze dzieci. Oto pachołkowie królewscy zabierają nam ostatni dobytek z obory i ziarno na siewy wiosenne. Ratuj nas orędowniczko nasza ! Królowa Jadwiga jako że miała serce miękkie i litościwe dla wszelkiej biedoty, ulitowała się nad niedolą włościan i natychmiast udała się do króla. Władysław Jagiełło wysłuchawszy prośby królowej, przyrzekł solennie ją wypełnić i zaraz polecił swoim dworzanom, by niezwłocznie oddali zabrany dobytek. Uszczęśliwieni wieśniacy przybyli wkrótce do króla, skłonili mu się do kolan i dziękowali za zwrócone mienie. Władysław Jagiełło, wskazując żonie na ich rozpromienione oblicza, rzekł : - Teraz już chyba jesteś zadowolona, królowo i małżonko moja? A na to Jadwiga : - Dobytek im, królu wróciłeś, ale któż im łzy powróci? Słowa te głęboko zapisały się w sercach ludu wielkopolskiego toteż przechowywał je przez wieki jako najcenniejszy klejnot przeszłości i włączył do przysłów swoich. A królowa Jadwiga przeszł a do opowieści ludowych jako opiekunka i orędowniczka biednych i pokrzywdzonych. ( wg. Stanisław Świrko, Orle gniazdo: podania, legendy i baśnie wielkopolskie, Poznań 1969 http://www.sp2ns.pl/szkola/biblioteka/jadwiga.pdf |