cd....
Kasia Jele?ska – „Egipskie piramidy”Kto wie, czy s?ynne egipskie, nubijskie czy meksyka?skie piramidy nie s? pozosta?o?ciami po niej? Bo NIKT dok?adnie nie wie, kiedy i przez kogo zosta?y one zbudowane! NIKT! Przypuszcza si? tylko, ?e powsta?y one oko?o 4 tysi?clecia p. Chr. i zbudowali je faraonowie z pierwszych dynastii - jak sugeruje to Kasia Jele?ska w swoim dzieci?cym wierszyku, ale czy na pewno? Te 6.000 lat stanowi - jak podejrzewam - jedynie pobo?ne ?yczenie archeologów, a nie ich konkretn? wiedz?. Osobi?cie datowa?bym je na co najmniej 20.000 lat p. Chr., kiedy to Sahara by?a jeszcze kwitn?c? krain? pe?na lasów i zwierzyny oraz zamieszka?? przez ludzi. Dowodem na to s? naskalne malowid?a w Tassili-en-D?er, i nie tylko. Podobnie by?o i z Kalahari, o czym mówi? malowid?a z Brandbergu. Powstaje pytanie: co spowodowa?o tak straszliwe spustoszenie tych ziem? Dzia?alno?? przemys?owa cz?owieka? Katastrofa ekologiczna powsta?a wskutek spadku asteroidu? Aktywno?? wulkaniczna? Wojna nuklearna? Inwazja Kosmitów na Ziemi?? Co jeszcze???...
P?askowy? Marcahuasi TE? KIEDY? BY? ?yzn? i nawodnion? krain? - o czym ?wiadcz? tu i ówdzie widoczne resztki sieci irygacyjnej, a teraz jest tylko wyniesion? na 4.200 m n.p.m. wyspa suchych jak pieprz ska? ogniowych, smaganych promieniami bezlitosnego na tej wysoko?ci S?o?ca i wiatrami... Marcahuasi jest zatem DOWODEM na istnienie Tych, Którzy Byli Przedtem. Kraina Om z powie?ci Tomaszewskiej. Peruwia?ska ekspozytura Agharty...
Jak ju? powiedzia?em, ?ladów istnienia wokó? nas cyklopiej cywilizacji jest do licha i troch?, i wystarczy dobrze rozejrze? si? dooko?a, by je ujrze?. Ja te? je zobaczy?em. Nie, nie w Ameryce ?rodkowej czy Po?udniowej. Nie musia?em jecha? tak daleko. Wystarczy?o przejecha? oko?o 50 km w jedna stron? na po?udnie i wschód od Jordanowa, w którym mieszkam - w Tatry i do Smykalni k./Szczyrzyca. Oczywi?cie nie szuka?em tam ?adnych ?ladów Supercywilizacji, a jedynie relaksu i wypoczynku po trudach s?u?by granicznej. Znalaz?em te ?lady, które przypomina?y zjawiskowo to, co sfilmowa? red. Warszewski w Peru. By?y to gigantyczne formacje skalne, które przypomina?y gigantyczne rze?by Marcahuasi.
Pierwsza formacja, która przypomina ruiny jakiego? fantastycznego miasta - a któr? nazwa?em „Miastem Inków” - znajduje si? vis-?-vis Sarniej Ska?y, od strony pó?nocnego-wschodu - to s? turniczki Jatek. Bia?o-?ó?te i ?ó?tawo-szare wapienne ska?ki uk?adaj? si? w widmowy obraz zrujnowanego przed tysi?cleciami miasta. Patrz?c na nie, oko cz?owieka sk?ada pod?wiadomie pot??ne bloki wapienia w arkady i portyki, kolumny i ?ciany zaginionego miasta. To miejsce ju? da?o raz inspiracj? literack? pisarzowi polskiemu Jerzemu ?u?awskiemu, który w pierwszej cz??ci ksi??ycowej trylogii pt. „Na Srebrnym Globie” tak je opisuje:
Trzecia doba, 30 godzin po pó?nocy, na Mare Imbrium, 9014’ W i 43058’ N ksi??ycowej.
Dziwne jest to, co widz?... Smuga piasku [...] ci?gnie si? na znacznej przestrzeni ku pó?nocnemu-zachodowi lekko wygi?tym ?ukiem, odbijaj?c si? ja?niejsz? barw? od ciemnego t?a kamienistej pustyni. O ile mog? dostrzec przy ?wietle Ziemi, ko?czy si? u szczególnej grupy ska?, podobnej z dala do fantastycznych zwalisk jakiego? zamku czy miasta. Miasta?...
Posuwamy si? do?? szybko, a tymczasem owa grupa ska? widoczna z dala wyst?puje przed nami coraz wyra?niej. Teraz mo?na rozró?ni? dok?adnie poszczególne g?azy, fantastycznie spi?trzone, a przypominaj?ce do z?udzenia ruiny wie? i gmachów...
To miejsce istnieje naprawd?, tyle ?e na Ziemi - tutaj, w Polskich Tatrach. I mo?na je podziwia? bez wi?kszego wysi?ku - wystarczy wej?? na Sarni? Ska?? i spojrze? w kierunku Doliny Str??yskiej. To „Miasto Inków” najbardziej przypomina je w zimie, kiedy biel ?niegów nadaje jeszcze wi?kszej g??bi tej grupie turniczek, a tego nie odda nawet najlepsze zdj?cie.
Kiedy w pa?dzierniku 1987 roku, po d?ugiej nieobecno?ci powróci?em w Tatry znad morza, to moj? pierwsz? zrobion? wtedy wycieczk? by? odcinek graniowego szlaku pomi?dzy Czerwonymi Wierchami a Kasprowym Wierchem. Najpierw wyrobi?em wysoko?? id?c z Hali Kondratowej na Prze??cz pod Kop? Kondrack?, potem na siodle prze??czy skr?ci?em w lewo - na wschód, id?c za czerwonymi znakami przez Suchy Wierch Kondracki, Suche Czuby, Goryczkowe Czuby, Po?ledni Wierch Goryczkowy dotar?em do Kasprowego Wierchu. Id?c podziwia?em fantastyczne kszta?ty ska? i g??boki, w?oski b??kit nieba, na którym od czasu do czasu przesuwa? si? wybielony s?o?cem ob?oczek. I znów skojarzy?o mi si? to z kamiennym zwierzy?cem Marcahuasi: patrz?c od wschodu na szczyt Goryczkowej Czuby widzia?em or?a, który przysiad? na chwil?, by odpocz??... Orze? ten ma co najmniej 30 m d?ugo?ci i 15 m wysoko?ci, jak nie wi?cej - jak giganty z Peru. Nie musz? chyba przypomina?, ?e Orze? Bia?y by? i jest narodowym symbolem naszego kraju...
Widziane od zachodu Suche Czuby przypomina?y jakie? ogromne cielska przedpotopowych brontozaurów czy diplodoków pokryte pancernymi ?uskami... Zrobi?em kilka slajdów, ale dwuwymiarowy obrazek nie oddaje w pe?ni g??bi tego widowiska - a szkoda!
Kto? powie: to wina przeczytanych lektur, zm?czenia i rozigranej wyobra?ni - i na tym spraw? zako?czy. Hmmm... - by? mo?e tak by?o w dwóch opisywanych wcze?niej przypadkach, kiedy rzeczywi?cie by?em tam sam i nie mia?em z kim skonsultowa? swych spostrze?e?. Niech mu b?dzie. Ale te slajdy ogl?dali cz?onkowie mojej rodziny i znajomi, i wszyscy widzieli w nich dok?adnie TO SAMO!... A co mam powiedzie?, kiedy w jeszcze innym zak?tku Tatr prze?y?em co? w rodzaju „przebicia z innej rzeczywisto?ci”, kiedy moja kole?anka z pracy, przyjació?ka ze szlaku i mi?o?niczka Tatr, major Stra?y Granicznej i magister filologii germa?skiej w jednej osobie, pani Irena Ch. patrz?c na fantazyjne turniczki Rz?dów Smytnia?skich na Iwaniackiej prze??czy wykrzykn??a z zachwytem - „Ale? to istna aleja rze?b!”. Tak samo krzykn?li?my unisono w Dolinie za Bramk?, patrz?c na fantastyczne kszta?ty Jasiowych Turniczek. I podobnie, jak na Iwaniackiej, mieli?my wra?enie, ?e Kto? nas bacznie obserwuje. Nachalnie i bezczelnie. Magia gór - powie kto?. By? mo?e - wszak opisywa? to m.in. Jan D?ugosz w „Kominie Pokutników” - ale rzecz w tym, ?e byli?my w bezpiecznej reglowej dolince, a nie wisieli?my na ?cianie, pod ostrza?em seraków i kamieni. A jednak Co? gapi?o si? na nasze plecy. Mo?e to i prawda, ?e w górach ?mier? siada ludziom na lewym ramieniu i jak si? szybko obejrzysz, to j? mo?esz zobaczy?...
Uczucie grozy - irracjonalnego l?ku, którego ?ród?a nie by?em w stanie nawet zdefiniowa? - najbardziej odczu?em w jednym z najpi?kniejszych miejsc Tatr Zachodnich. To miejsce, to os?awione Wantule.
Nazwa pochodzi od s?owa wanta czyli ogromny g?az. I rzeczywi?cie - g?azów tam jest od metra. Uczeni twierdz?, ?e oko?o 10.000 lat temu dzi?ki wstrz?sowi tektonicznemu, oberwa?a si? na dolin? ca?a pó?nocno-zachodnia cz??? turni Dziurawego, i w postaci skalnych ba?wanów run??a w dó? - na j?zor cofaj?cego si? lodowca, który topniej?c zwióz? je w Dolin? Mi?tusi?, tworz?c ogromne g?azowisko - dzisiaj poro?ni?te jarz?bami i olszynami, które jak zielone p?omienie obejmuj? ogromne wieluset tonowe wanty, bia?e - bo wapienne.
Legenda mówi, ?e dawno, dawno temu pasali tam owce górale pod wodz? starego sk?pego bacy. Pewnego wieczoru zaszed? tam jaki? starzec, któremu odmówiono jad?a i noclegu. Staruszek przekl?? sk?pców i bac?-kutw?, w rezultacie na obozowisko run??a pot??na lawina kamienna grzebi?c bac?, juhasów i owce. Podobno jeszcze dzisiaj, w bezksi??ycowe noce, na Wantulach s?ycha? beczenie owiec, szczekanie owczarków i pokrzykiwania juhasów w?dz?cych oscypki...
By?em tam kilka razy ze swymi znajomymi z Dalekiego Wschodu. Mnie zrazu uj??o spokojne pi?kno tego miejsca - zw?aszcza po zej?ciu w Wantule z niebieskiego szlaku z Przys?opu Mi?tusiego na Ma?o??czniaka. W prostocie ducha i niebotycznej swej g?upocie wyobra?a?em sobie, ?e zej?cie zajmie nam tam jaki? kwadrans... Faktycznie zabra?o trzy kwadranse. Kluczyli?my w wysokich do piersi trawach i jakich? ró?owych kwiatach w?ród powalonych k?ód, wykrotów smrekowych i pot??nych kamieni, aby nie poharata? go?ych r?k i nóg, co i tak zda?o si? psu na bud?, bo to, co z góry wydawa?o si? nam w miar? równa p?aszczyzn?, de facto by?o terenem naje?onym ró?nymi pu?apkami i przeszkodami. Bezpieczniej czu?em si? tylko na polu minowym... Po 45 minutach tej wolty?erki dotarli?my na dno Mi?tusiej, mokrzy od rosy i potu, zziajani jak charty i podrapani, jak nieboskie stworzenia, jednak?e to, co tam ujrzeli?my wynagrodzi?o nam wszelkie zm?czenie i ból. Z ty?u i po prawej stronie zieleni? si? smrekowy regiel. Z lewej mieli?my stok ca?y zielono-bia?o-ró?owy od kwiatów i wysokich traw, za? z przodu... Patrzeli?my jak urzeczeni na pot??ny bia?y mur Ma?o??czniaka, Krzesanicy i Ciemniaka, opadaj?cy w dó? podci?tymi i przewieszonymi gdzieniegdzie spasztami. To chyba ten widok mia? na my?li ?u?awski pisz?c w „Na Srebrnym Globie”:
Na Mare Imbrium, 7*45’ W i 21*01’ N ksi??ycowej, wynios?o?? E, o pierwszej godzinie, drugiej doby ksi??ycowej.
Wjechali?my w ?rodek dziwnego pó?ksi??yca, utworzonego ze ska? amfiteatralnie spi?trzonych. [...] Aha - te góry... Dziwny to amfiteatr, ze cztery kilometry szeroki, otwarty od po?udnia. Nad nim, jak lampa zawieszona Ziemia. Tak to wszystko strasznie wygl?da. Teatr dla olbrzymów, potwornych ko?ciotrupich olbrzymów. Nie zdziwi?bym si?, gdyby te stoki zasnu?y si? raptem t?umem ogromnych ko?ciotrupów, zwolna w ?wietle Ziemi id?cych i zajmuj?cych miejsca widzów. Ko?ciotrupy gigantów siedz? i tak mówi? do siebie: „Która godzina? Jest ju? pó?noc, Ziemia nasz wielki i jasny zegar, stoi w pe?ni na niebie - pora zaczyna?” - A potem do nas: „Pora zaczyna?, umierajcie zatem, patrzymy...”
Dreszcz mnie przechodzi.
Albo:
Druga doba ksi??ycowa, 14 godzin po po?udniu na Mare Imbrium, 8*54’ W i 32*16’ N ksi??ycowej, mi?dzy kraterami c-d.
[...] by?o co? nielito?ciwie srogiego i nieub?aganego w tym ostrym l?nieniu barwnych g?azów, l?nieniu nie przy?mionym i nie z?agodzonym niczym, nawet powietrzem... Jaki? przepych ?mierci bi? od tych gór...
Dok?adnie tak.
Ciekawe, bo zamilkli?my, a Neusa Yara, moja japo?ska towarzyszka za szlaku zada?a mi dziwne pytanie:
- Czy tutaj zdarzy?o si? co? okropnego?
- Sk?d to pytanie - zdumia?em si?.
- Ja to tak jako? czuj?... - odpar?a - tu musia?o si? sta? co? strasznego.
Kobieca intuicja? Ludzie Wschodu my?l? troch? inaczej, ni? Europejczycy i dlatego przesta?em si? dziwi?. By? mo?e Neusa Yara b?d?ca bli?ej Natury ni? my - jest Japonk?, ale urodzon? i wychowan? w brazylijskiej selvie - wyczu?a to, co pieczo?owicie zbiera?em od kilku lat w ramach PROJEKTU TATRY. Nie mog?a czyta? powie?ci ?u?awskiego, bo nie zna?a polskiego, a nie s?ysza?em, by powsta? przek?ad jego trylogii na japo?ski, portugalski czy angielski... A byli?my natomiast niemal w centrum, wydarze? - do dzi? dnia niewyja?nionych - które rozegra?y si? w?a?nie w masywie Czerwonych Wierchów. To tutaj w?a?nie znikali bez wie?ci, lub umierali w niewyja?nionych okoliczno?ciach i nieznanych do ko?ca przyczyn tury?ci, którzy mieli pecha wej?? w drog?... - no w?a?nie - Komu czy Czemu???... I jeszcze jedno. Nie ma tam jakich? monumentalnych rze?b, a podci?te przewieszkami wapienne spaszty nie przypominaj? mesety, ale gmach Czerwonych Wierchów odznacza si? jeszcze jedna osobliwo?ci? - otó? od zachodniego stoku Ciemniaka biegnie ku zachodowi jedna z najdziwniejszych formacji Tatr Zachodnich - to W?wóz Kraków. Jest on w?wozem dopiero od 10.000 lat, dawniej by?a tam jaskinia z licznymi odnogami, d?uga niemal na 4 km, której strop run?? w dó?, a ?ciany pozosta?y, co mo?emy podziwia?, zw?aszcza w najni?szych jego partiach od strony Doliny Ko?cieliskiej. I tak jak w przypadku Wantul - zadzia?a? tu silny impuls sejsmiczny. Czy by? to mo?e ten sam impuls, który oberwa? turni? dziurawego? No dobrze, ale w takim razie dlaczego nie zawali?o si? pozosta?e 150 jaski? z gmachu Czerwonych Wierchów? To jest jeszcze jedna zagadka Tatr. I nie tylko, bo dochodzi tutaj do zadziwiaj?cej zbie?no?ci z odkryciami Romana Warszewskiego na Marcahuasi: katastrofy tatrza?skie i zanik wody na Marcahuasi wyst?pi?y dok?adnie w tym samym czasie! I ?eby by?o ciekawiej - w tym samym czasie posz?a na dno oceanu mityczna Atlantyda...
Czy to wszystko? Nie, pozosta? jeszcze Diabli Kamie?. To jest niezwyk?a formacja skalna o rozmiarach 55 x 20 x 12 m znajduj?ca si? w Smykalni k./Szczyrzyca w powiecie Limanowa, woj. ma?opolskie. Napisano o niej ju? wiele, TVN zrobi?a program z cyklu Nie do wiary, ale najciekawsze by?o to, co odkry? tam Marcin Mioduszewski z MCBUFOiZA w Krakowie - otó? odkry? on tam kamienne kule i negatywy kuliste - niemal takie same, jakie odkry? dr Milo? Jesenský w s?owackich i czeskich Javornikach, w dorzeczu Kysucy.
Te kamienne kule. Uczeni be?koc? co? o wietrzeniu kulistym, ale nie potrafi? tego udowodni?. Wzi??a w ?eb teoria o kulistej kumulacji fali uderzeniowej wybuchów w twardym piaskowcu magurskim. Ostatnio w czasie IX ?rodkowoeuropejskiego Kongresu Ufologicznego pewien s?owacki geolog obja?ni? powstanie kul kamiennych tym, ?e s? one pochodzenia morskiego, i ?e powsta?y one na dnie Oceanu Tetys tak, jak dzisiejsze konkrecje manganowe na dnie Pacyfiku. Rzecz jednak w tym, ?e konkrecje takie s? kilkakrotnie mniejsze, a na dodatek te z Kysuc nie zawieraj? ani grama manganu... Tam, gdzie wyst?puj? te kule, znajduj? si? ska?y o fantastycznych kszta?tach - jak te, które Peter Weir pokaza? w filmie „Piknik pod Wisz?c? Ska??” wed?ug powie?ci Joan Lindsay pod tym samym tytu?em. Wydarzenia opisane przez autork? sta?y si? naprawd? w dniu 14 lutego 1900 roku, na Mt. Macedon w Nowej Po?udniowej Walii. My nie musieli?my jecha? tak daleko - wystarczy?o pojecha? do rezerwatu Skamienia?e Miasto, do Kamieni Komonieckiego czy Diablego Kamienia w Rudniku albo Wychodni Kopytko w Sieprawiu. Tam wsz?dzie znajduj? si? tajemnicze ska?ki o kszta?tach ludzi i zwierz?t. I nie s? to bynajmniej mi?kkie wapienie, ale twarde i ?cis?e piaskowce ci??kowickie. Ludzie od wieków wyczuwali ich niezwyk?o?? i tam w?a?nie znajduj? si? miejsca pradawnych kultów, niektóre pochodz? sprzed 6.000 lat! Obawiam si?, ?e to jeszcze nie wszystko...
To samo mo?na powiedzie? o dziwnych ska?kach w Górach Sto?owych, czy w Karkonoszach, które bada?a ekipa mgr Jaros?awa „Foxa Muldera” Krzy?anowskiego z legnickiego „Kontaktu”. Tam szczególnie dziwnymi s? formacje w rodzaju Walo?skiego Kamienia k./Przesieki czy grupy ska?, zwane Prz?dkami, na g?ównym grzbiecie Karkonoszy. NB, Jarek Krzy?anowski badaj?c z nami Diabli Kamie? w Smykalni stwierdzi? na jego grzbiecie identyczne prostok?tne naci?cia, jak na powierzchni Walo?skiego Kamienia w Karkonoszach!... Nauka t?umaczy powstanie tych wszystkich dziwnych ska?ek dzia?aniem wiatru, wody, s?o?ca i zmian temperatury. To dziwne, ale nie widzia?em ko?o ?adnej z nich sto?ków okruchów rumoszu skalnego, jak np. w Tatrach, a wi?c co si? z nimi sta?o? Kto je usun?? i gdzie?
I ?eby ju? ca?kiem zako?czy? ten artyku?, to pozwól Czytelniku, ?e przypomn? Ci jeszcze jedna osobliwo??. Pi?? lat temu, grupa badaczy z „The Mars Mission” opublikowa?a rewelacyjne zdj?cia pewnych dziwnych formacji na powierzchni Ksi??yca: s? tam m.in. piramidy, iglice, wie?e... - a wszystko w gigantycznej skali. Do?? powiedzie?, ?e jedna z formacji ma 2.400 m wysoko?ci, a najwy?sza mierzy pono? a? 16 km nad poziom ksi??ycowego gruntu! Kiedy ujrza?em na ekranie pewne kadry Romana Warszewskiego przedstawiaj?ce ska?? w kszta?cie wyd?u?onego sto?ka, poczu?em, ?e robi mi si? gor?co: sta?a ta przypomina?a „The Shard” na Sinus Medii, co szczególnie rzuca?o si? w oczy przy zmianie obrazu pozytywowego na negatywowy! Czarne niebo i jasne ska?y - to by?o to! Przypadkowe skojarzenia kszta?tów, barw, gry cieni, kolorów i walorów. Ile? da?bym za to, by zbada? rzecz in situ - tam, na Sinus Medii!
Mam nadziej?, ?e film Romana Warszewskiego zrobi pocz?tek badaniom Supercywilizacji Marcahuasi i innych zagadek Zielonego Kontynentu. Niestety, obawiam si?, ?e do sprawy dorw? si? ludzie nieodpowiedzialni, którzy zrobi? wszystko, co w ich mocy, by ludzie zapomnieli o Marcahuasi, które mog? by? naszymi korzeniami. W tym filmie najcudowniejsza jest muzyka, brzmi?ca tak, jak pozdrowienie ze ?wiata, którego ju? nie ma. Chcia?bym, by uda?o si? go wskrzesi?, cho?by po cz??ci...
Robert K. Le?niakiewicz
http://www.sm.fki.pl/Lesniakiewicz/Lesniakiewicz.php?nr=Z_Archiwum_H_X