Strony: [1]

POCHODZENIE CZLOWIEKA.

  • Kiara
  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2458
  • Zobacz profil
POCHODZENIE CZLOWIEKA.
« : Marzec 26, 2009, 16:20:50 »

Wielosc linni pochodzeniowych?

Moim zdaniem nie ma zadnych dwoch ras, jest tylko JEDNA podzielona na dwie opcje. Jak plus i minus na jednej prostej. Maja inne cele inne zapatrywania na przyszlosc, ale sa DZIECMI TEGO SAMEGO STWORCY.Jedni sa agresywni i wladczy drudzy pokojowi wspoldzialajacy. Roznia sie poziomem rozwoju DUCHOWEGO. Bo WIEDZE TEORETYCZNA W KAZDEJ DZIEDZINIE POSIADAJA IDETYCZNA.
Jedni wykorzystuja ja dla wladzy i wladania, drudzy dla rozwoju i zycia w pokoju.

Przekazywanie takich pokreconych informacji sluzy budowaniu strachu i niezgody, konkurecjonalnosci.Tworzeniu wielu opcji , ktorymi mozna rozgrywac swoje gierki. Do czasu, musi nastapic konfrontacja. W trakcie ktorej odslonia sie INTECJE , czyste , lub pokretne korzystania z wiedzy.

Kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
  • Kiara
  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2458
  • Zobacz profil
Odp: POCHODZENIE CZLOWIEKA.
« Odpowiedz #1 : Marzec 26, 2009, 16:39:03 »

Czy opowiesci o naszym pochodzeniu sa prawdziwe?

age

age

Radoslaw a skad masz pewnosc ze ten wykres przedstawia prawde? Zazwyczaj wiekszosc  informacji opiera swoje twierdzenia na przekazanych przez kogos odbieranych. Ale naprawde nie wiesz iz sa one  w 100% prawdziwe, za miesiac, pol roku, czy rok okazac sie moze iz wykres taki zrobil ktos inspirowany podszeptami "jakiegos opiekuna" , w okreslonym celu.
Raczej analizuj tresc przekazywanych informacji. Wiesz jaki jest dobry sposob? Ja to robie od tylu, szukam celu przekazu, co on zrobi ? jaki jest koncowy efekt? Jezeli taki efekt koncowy jest taki  sam dla kilku grup ( nie istotne sa poczatkowe informacje, ktorymi "mydla oczy" , bo one sluza tylko realizacji tego koncowego celu) , to dla mnie pod tymi niby sprzecznymi ideologiami JEST JEDNA I TA SAMA GRUPA.
To jest niezle zabezpieczenie, bo widzisz zdekonspirowana jedna powie; no my was uprzedzalismy ze tamci sa zli a my dobrzy, i tak po kolei. Az ktoras z najwieksza iloscia "punktow" dotrze zwyciesko do celu.
W sumie to nie ma znaczenia ze tamte "odpadly" , wcale nie odpadly, byly srodkiem ochraniajacym ta jedna, ktora jest kwitesecja wszystkich. To taka taktyka niby ofiary. Cel uswieca srodki Mrugnięcie
Wiesz ja jestem przygotowana do odkrywania takich matactw, mnie nie zwioda piekne slowa, ani oczernianie innych grup.Tego nie robia ci ktorym zalezy na dobrze nas wszystkich. Oni operuja systemem wartosci w ktorym nie ma takich matactw, jest jasno podany cel, DOBRO WSZYSTKICH LUDZI, nie wybranych naznaczonych grup..
Samo rozwoj z WOLNA WOLA oparty na wysokim systemie wartosci.Naprawde to nam  wystarczy.
Kiara
« Ostatnia zmiana: Marzec 26, 2009, 16:43:06 wysłane przez Kiara »
Zapisane
  • Kiara
  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2458
  • Zobacz profil
Odp: POCHODZENIE CZLOWIEKA.
« Odpowiedz #2 : Marzec 26, 2009, 16:45:12 »

Pochodzenie informacji.

Mysle ze ta ukladanka jeszcze cie zadziwi Radoslawie, moim zdaniem nie tak to wyglada. Informacja jest kodowanym nosnikiem w pamieci , lub wkladana do niej w trakcie chanelingow. Ja tez znam osobiscie kogos kto byl i jest zrodlem niesamowitych autentycznych przekazow.Naprawde potwierdzajacych sie w naszej rzeczywistosci. Ale ja nie mam zaufania mimo wszystko do ich 100% autentycznosci, wiesz ze nasza rzeczywistosc jest caly czas modyfikowana w zaleznie od naszej swiadomosci? Codziennie, tak wiec nie wiesz czy cala wiedza dzisiejsza, byla naprawde wiedza znana nam wczoraj. To niesamowite, ale zmiana oprogramowania jest bardzo szybka.To co jest wykasowane z pamieci po prostu juz nie istnieje, jest wiedza na dzisiaj.
Badz uwazny, sa dwa czasy w ktorych pewne grupy maja dostep do naszych mozgow, a to tylko biologiczny komputer....

Kiara Cool Coś Mrugnięcie
Zapisane
  • Kiara
  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2458
  • Zobacz profil
Odp: POCHODZENIE CZLOWIEKA.
« Odpowiedz #3 : Marzec 02, 2010, 12:05:02 »

PRZEBUDZENIE SIE SWIADOMOSCI INDYWIDUALNEJ.

Swiadomosc osobowosciowa

Czym jest swiadomosc osobowosciowa? Czy jest nikim , obserwatorem jedynie , ktory w milczeniu obsrwuje slowo ust i czyn rak? Czy jest bezmyslnym robotem , ktory urzycza swojego systemu zycia materji?

Nie ona istniala od zawsze i stniala bedzie wiecznie. Przebudzona z dlugiego snu wlasnej nieswiadomosci , odkryla ze jest , jest na planie dziejacych sie obok zdarzen. Usmiechala sie soba cala do spiacych jeszcze braci i siostr , a w usmiechu poczula radosc , cieplo innych usmiechow , ktore jeszcze drzemaly.
Wowczas to oprucz odczowania obudzila sie mysl , a co jest obok mnie? Otworzyla szeroko oczy swojego istnienia i zobaczyla braci i siostry skupione  w snie  otulone  pierwotnym plasem  milosci , w cieple usmiechu , w trwaniu dobra.
Ocean milosci utulal wszystkie swiadomosci ,byl bezkresna jednia otulania.
Wowczas to malenka swiadomosc nowo narodzona na drodze odkrywania siebie poszybowala wirem mysli dalej , gdzies dalej od przytulenia sistry. I stalo sie , razem ze swoja swiadoma juz osobowoscia przeniosla sie mysla ,  koncentrujac swoja energie w inny piekny zakatek milosci. Odkryla ze chociaz jest tak samo to ciutke inaczej , inne swiadomosci mialy inna barwe , inny zapach , inny dzwiek i inna swiatlosc.A nawet ich teperatura byla inna , emanowaly inne cieplo niz jej.

Nasza cudownie przebudzona swiadomosc odkryla iz posiada mysli i ze jej mysli sa uczuciami , ktorymi radosnie tula i dotyka napotkane po drodze siostry i braci.
Dla jednych byl to subtelny powiew w milosnym uniesieniu , dla innych wichura uczuc, to bylo wprost niesamowite. Pojawily sie pierwsze mysli i doznania w kntakcie z innymi swiadomosciami ,  odczucia ich uczuc.
Oszolomiona swoimi odkryciami unosila sie w tancu milosci chcac czynic dobro , chcac radowac soba innych  i radowac sie innymi swiadomosciami. Jej dotyk czesto wybudzal je ze snu nieswiadomosci indywidualnej , one tez zaczely odkrywac siebie , jak nasza prekursorka.
W oceanie milosci zaczelo budzic sie zycie z uspienia , kazdy chcial kazdemu podarowac przytulenie i cieplo , chcial powitac siostry i braci. Energia , ktora zaczely tworzyc wirujace swiadomosci stawala sie coraz wieksza i wieksza..

Nasza iskierka  swiadomosci rozrastala sie osiagala coraz wieksza moc i piekniejsza barwe , odkryla iz mysl tak naprawde potrafi wszystko , odkryla iz jej mysl to ONA , iz inne swiadomosci to inne mysli  inny swiat mysli i uczuc.

Fruwala jak kolorowy motyl siadajac obok innych swiadomosci , obudzil sie w niej instynkt poznawania , zeby go zrealizowac potrzebna byla tylko mysl chcenia.
Myslala i myslala tworzac swoje bogactwo mysli , kochala wszystkich , nauczyla sie juz bycia inna w stosunku do roznych swiadomosci  by nie zaburzac ich osobistego swiata , tak innego jak jej.

Pierwszy akt w Zaswiatowym zyciu rozbrzmiewal symfonia uczuc i barw , wszystko stawalo sie mozliwe , tworzyla to  wszechobecna milosc.

Swiadomosc odkryla iz jest ENERGIA posiadajaca moc , ktora daje jej mnustwo mozliwosci ,zyje w przepieknym swiecie uczuc ciepla i swiatla , ze nie jest sama i ze inne swiadomosci ( chociaz podobne do niej) sa inne.Inaczej odczowaja , inaczej mysla i posiadaja inna wibracje osobista.A nawet inaczej pacha , maja inny osobisty dzwiek, ba i zupelnie inaczej dotykaja.

Byly to bardzo wazne odkrycia , uswiadomila sobie wowczas , ze istnieje OSOBOWOSC , ktora jest domena kazdej wybudzonej swiadomosci.

Piesn o zyciu grala w jej rozswietlonej duszy osobista melodie , spiewala osobista poezje checi doswiadczania siebie z innymi swiadomosciami.

Tak zaczelo sie zycie na poziomie czysto duchowym z uswiadomieniem sobie indywidualnosci osobowosciowej , ktora posiadamy do dzisiaj , i posiadac bedziemy wiecznie.


Kiara
Zapisane
  • Kiara
  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2458
  • Zobacz profil
Odp: POCHODZENIE CZLOWIEKA.
« Odpowiedz #4 : Maj 13, 2010, 09:56:17 »

ROD I IRYD Pierwiastki o indywidualnosci zenskiej i meskiej.

http://gwiazdy.com.pl/component/content/article/5363-biay-proszek-zota-panaceum-i-generator-owiecenia


Tu jest chyba caly artykul na temat rodu i irydu.

http://www.wykop.pl/ramka/64254/atomy-duszy/
« Ostatnia zmiana: Maj 13, 2010, 10:16:54 wysłane przez Kiara »
Zapisane
  • Kiara
  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2458
  • Zobacz profil
Odp: POCHODZENIE CZLOWIEKA.
« Odpowiedz #5 : Maj 13, 2010, 10:19:54 »

Wykład Davida Hudsona - jego przygoda z proszkiem.

http://wolnemedia.net/nauka/bialy-proszek-zlota-cz-4/

TAJEMNICZY BIAŁY PROSZEK

David Hudson

Wykład wygłoszony 28 lipca 1995 roku w Portland w stanie Oregon. Niniejszy tekst pochodzi z australijskiego dwumiesięcznika Nexus, vol. 3, nr 5, (sierpień-wrzesień 1996). Tytuł oryginalny “White Powder Gold: a Miracle of Modern Alchemy".

Nazywam się David Hudson. Jestem od trzech pokoleń mieszkańcem Phoenix1 wywodzącym się ze starej osiadłej w jego okolicach rodziny. Jesteśmy rodziną o bardzo konserwatywnych poglądach i nigdy nie przyszło mi do słowy, że kiedykolwiek będę robił, to co teraz robię. W latach 1975-1976 bardzo rozczarowałem się amerykańskim systemem bankowości. Byłem właścicielem mającej 70000 akrów (28 350 hektarów) powierzchni farmy położonej w dolinie Yuma w pobliżu Phoenix. Byłem facetem dużego formatu. Do uprawy tej ziemi zatrudniałem około 40 robotników. Miałem w banku otwartą linię kredytową do wysokości 4 milionów dolarów. Jeździłem Mercedesem i miałem dom o powierzchni 15 000 stóp kwadratowych (l 394 metry kwadratowe). Byłem Kimś przez duże “K".

W roku 1975 zająłem się analizą naturalnych produktów pochodzących z terenów, na których położona była moja farma. Musicie państwo wiedzieć, że w Arizonie mamy problem ze zbyt dużą zawartością sodu w glebie. Gleba ta, przypominająca kolorem czekoladowe lody, wygląda z wierzchu jak chrzęszczący pod nogami czarnoziem. Nie wchłania wody i sód nie jest z niej wypłukiwany. Nazywamy ją tu czarną ziemią alkaliczną.

Radziliśmy sobie z tym problemem w ten sposób, że w arizońskich kopalniach miedzi kupowaliśmy dziewięćdziesięciotrzyprocentowy kwas siarkowy. Dla ciekawości podaję, że stężenie kwasu w akumulatorach samochodowych wynosi od 40 do 60 procent. Stężenie używanego przez nas kwasu wynosiło 93 procent, czyli było bardzo wysokie. Przywoziliśmy ten kwas na farmę cysternami i zakwaszaliśmy nim ziemię w ilości 30 ton na jeden akr. Następnie rozkładaliśmy na gruncie sześciocalowe (15 cm) paski, które zagłębiał)' się weń na głębokość od 3 do 4 cali (7,5-10,0 cm). Po nawodnieniu – w Arizonie nic nie wyrośnie bez nawodnienia – grunt ulegał w wyniku działania kwasu spienieniu – musował. Prowadziło to do przekształcenia czarnych gruntów alkalicznych w grunty alkaliczne białe, rozpuszczalne w wodzie. W ten sposób można było w ciągu półtora lub dwóch lat doprowadzić ziemię do stanu umożliwiającego uprawę.

W czasie przekształcania tego gruntu w ziemię uprawną ważne było utrzymanie wysokiej zawartości wapnia w postaci węglanu wapnia. Węglan wapnia buforuje działanie kwasu siarkowego. Jeśli nie ma wystarczającej ilości węglanu wapnia kwasowość gleby spada, pH obniża się do 4-4,5, co powoduje związanie wszystkich śladowych mikroelementów i jeśli uprawia się na przykład bawełnę, to wyrasta ona do pewnej wysokości, a następnie przestaje rosnąć. W czasie aplikowania tych środków do ziemi bardzo ważne jest pamiętanie o wszystkich elementach, które się w niej znajdują – ile jest w niej żelaza, wapnia etc.

W czasie badania składu gruntu natknęliśmy się na pewien materiał, którego nikt nie potrafił zidentyfikować. Zaczęliśmy badać jego pochodzenie i stwierdziliśmy, że bierze się on z pewnych tworów geologicznych. Doszliśmy do wniosku, że, czymkolwiek on jest, najlepiej będzie badać go w miejscu, gdzie jest go najwięcej.

Zabraliśmy go do laboratorium chemicznego, rozpuściliśmy i otrzymaliśmy krwistoczerwony roztwór. Kiedy jednak doprowadziliśmy go do strącenia za pomocą sproszkowanego cynku, otrzymaliśmy czarny osad, którego należało się spodziewać w przypadku pierwiastka szlachetnego, który po chemicznym wyizolowaniu go z kwasu nie podlega powtórnemu w nim rozpuszczeniu.

Wyizolowawszy tę substancję z czarnej ziemi alkalicznej, wysuszyliśmy ją. Użyliśmy do tego celu dużego porcelanowego lejka Buchnera wysłanego papierowym filtrem. Substancja osiadła na filtrze tworząc warstwę grubości około 1/4 cala (0,635 cm). Nie miałem wtedy do dyspozycji pieca suszarniczego, więc skorzystałem z ciepła dostarczanego przez arizońskie słońce, które podgrzało ją do temperatury około 115 stopni, dzięki czemu przy wilgotności powietrza wynoszącej 5 procent wyschła bardzo szybko.

Po wyschnięciu substancja ta nagle wybuchła. Eksplozja ta nie przypominała żadnej z tych, jakie widziałem w swoim życiu, a miałem już do czynieni z różnymi materiałami wybuchowymi. Nie było ani eksplozji ani implozji. Wyglądało to tak jakby ktoś jednocześnie odpalił około 50000 żarówek błyskowych – puff!... i po wszystkim. Cala substancja zniknęła, podobnie jak i filtr, zaś lejek pękł.

Wziąłem więc nowiutki ołówek, który jeszcze nie był temperowany, postawiłem go pionowo obok lejka i zacząłem suszyć kolejną próbkę tej substancji. Kiedy ponownie nastąpił wybuch, okazało się, że ołówek został spalony w około 30 procentach, ale nie przewrócił się. Cała próbka znowu zniknęła. Nie była to więc ani eksplozja, ani implozja. Było to coś w rodzaju potężnego błysku światła. Wyglądało tak, jakby ktoś postawił ten ołówek obok kominka i po 20 minutach stwierdził, że z jednej strony on dymi i jednocześnie pali się z obu stron. Tak właśnie wyglądał on tuż po błysku. Najbardziej zastanawiało mnie to nieoczekiwane zachowanie tej substancji. Odkryliśmy, ze jeśli wysuszy się ją bez dostępu światła słonecznego, nie wybucha, a jeśli na słońcu – wybucha,

Następnie wzięliśmy trochę tej substancji, wysuszonej bez dostępu światła słonecznego, i poddaliśmy procesowi redukcji w tyglu. Reakcję tę przeprowadziliśmy w porcelanowym tyglu w kształcie filiżanki, do którego włożyliśmy nasz proszek zmieszany z ołowiem i innymi topnikami i podgrzewaliśmy, dopóki ołów nie uległ stopieniu. Dzięki temu zabiegowi metale cięższe od ołowiu pozostają w nim, a lżejsze wypływają na wierzch. Na tej zasadzie opiera się znana od setek lat metoda ogniowego oznaczania metali szlachetnych. W jej wyniku złoto i srebro pozostają w ołowiu, zaś wszystkie pozostałe lekkie pierwiastki wypływają z niego. Jest to wypróbowana metoda analizy metali.

Nasza substancja przemieściła się na dno roztopionego ołowiu, jakby była złotem lub srebrem. Zdawała się mieć większą od niego gęstość. Następnie zlaliśmy szlakę, która nie mogła zawierać żadnych pierwiastków szlachetnych, po czym odlaliśmy ołów. Okazało się wówczas, że nasza substancja uformowała na dnie roztopionego ołowiu wyraźnie oddzielającą się od niego zwartą grudkę. Kiedy następnie umieści się ołów w kupelce z popiołem kostnym, ołów wsiąka w popiół, pozostawiając na wierzchu grudkę złota i srebra. Wykonaliśmy identyczną operację i również uzyskaliśmy grudkę, która powinna była składać się z mieszaniny złota i srebra.

Przekazaliśmy ją do zbadania wszelkim możliwym prywatnym laboratoriom chemicznym i wszędzie uzyskaliśmy jednobrzmiącą odpowiedź: “To jest wyłącznie złoto ze srebrem". Wszystko w porządku, tylko że kiedy umieściło się próbkę tej substancji na stole i uderzyło w nią młotkiem, rozpryskiwała się, jakby była ze szkła, a przecież jak dotąd nie są znane żadne stopy złota i srebra, które nie byłyby kowalne. Złoto i srebro rozpuszczają się w sobie i tworzą trwałe stopy. Oba metale są miękkie i ich stop również. Jeśli to, co otrzymaliśmy, było mieszaniną złota i srebra, to powinno być miękkie i kowalne. Stop złota i srebra można rozwałkować, zrobić z niego naleśnik. Nasza próbka natomiast rozpryskiwała się jak szkło. Powiedziałem więc:

— Dzieje się tu coś, czego nie rozumiemy. Coś bardzo niezwykłego. Cóż więc zrobiliśmy. Ano oddzieliliśmy chemicznie złoto i srebro i jako pozostałość otrzymaliśmy sporą ilość jakiejś czarnej substancji. Kiedy dałem ją do analizy laboratoryjnej, powiedziano mi, że to mieszanina żelaza, krzemionki i aluminium.

— To niemożliwe — stwierdziłem — to nie może być żelazo, krzemionka i aluminium. Po pierwsze, kiedy już zostanie wysuszona, nie da się jej rozpuścić w żadnym kwasie lub zasadzie. Nie rozpuszcza się w dymiącym kwasie siarkowym, siarkowo-azotowym czy solno-azotowym. Kwasy te rozpuszczają nawet złoto, ale nie potrafią rozpuścić naszej czarnej substancji.

Uważałem, że zachowuje się ona bardzo dziwnie i że musi istnieć wytłumaczenie tego zachowania. Jednak nikt nie potrafił mi jego podać.

Udałem się przeto na Uniwersytet Cornella i powiedziałem:

— Panowie, mamy zamiar wydać trochę forsy na rozwiązanie tej zagadki. Wynająłem w końcu pewnego doktora z tej uczelni, który uważał się za specjalistę od pierwiastków szlachetnych, bowiem sądziłem, że mamy tu do czynienia z którymś z nich.

Powiedziałem mu krótko:

— Chcę się dowiedzieć co to takiego.

Zapłaciłem mu i wróciłem da Arizony, on zaś przyjrzał się naszym dotychczasowym ustaleniom i stwierdził:

— Mamy w Cornell urządzenie zdolne do wykrywania stężeń rzędu jednej miliardowej. Proszę mi dać próbkę tego materiału do zbadania w Cornell, a powiem panu, z czego się ona składa, pod warunkiem że nie jest to chlor, brom lub któryś z lżejszych pierwiastków, bowiem w takim przypadku nie jestem w stanie wykonać odpowiedniej analizy. Jeśli jednak jest to pierwiastek cięższy od żelaza, to znajdziemy go.

Niestety, kiedy przyjechałem po wyniki, oświadcz)'! mi, że to wyłącznie żelazo, krzemionka i aluminium. Zapytałem go wówczas:

— Doktorze, czy zna pan jakieś laboratorium chemiczne, które moglibyśmy wynająć?

— Tak — odrzekł doktor.

— Zatem chodźmy tam.

Pracowaliśmy w laboratorium przez resztę dnia i udało nam się oddzielić całą krzemionkę, całe żelazo i aluminium. To, co pozostało, stanowiło 98 procent całej próbki – i to miało być to nic.

Oświadczyłem wówczas:

— Niech pan spojrzy, mogę to wziąć do ręki, mogę to zważyć, mogę przeprowadzić reakcje chemiczne. To jest coś. Wiem, że to jest coś. To nie jest nic. A on na to:

— Widma absorpcyjne i emisyjne nie zgadzają się z tym, co zostało zaprogramowane w naszych przyrządach.

Odpowiedziałem mu, że to jest jednak coś i że zamierzam dowiedzieć się, co to takiego.

— Panie Hudson — odrzekł doktor — gdyby przydzieliłby pan nam stypendium w wysokości 350 000 dolarów, moglibyśmy zlecić naszym dyplomantom dokładne zbadanie tej próbki.

Zapłaciłem temu facetowi 22000 dolarów, ponieważ twierdził, że potrafi zbadać wszystko, ale jak się okazało, nie potrafił. Nawet nie zaproponował zwrotu choćby części tej sumy, w związku z czym powiedziałem mu:

— Proszę pana, nie wiem, ile pan tu płaci ludziom. Jeśli o mnie chodzi, płacę robotnikom na farmie minimalne pobory i za 350000 dolarów mogę uzyskać znacznie więcej niż pan. Dlatego wracam do siebie i postaram się wykonać to zadanie sam.

Wróciłem do Phoenix całkowicie rozczarowany nauką uniwersytecką. Nie wywarły na mnie wrażenia doktoraty tamtych ludzi. Byłem zdegustowany ludźmi, którym płaciłem pieniądze. Odkryłem, że to potężny system, który generuje dyplomantów produkujących dużą ilość zapisanego papieru, z którego nic nie wynika. Mimo to rząd płaci im za każdy papierek, jaki zapiszą, dzięki czemu dostają pieniądze proporcjonalnie do ilości zapisanego papieru. Wszyscy twierdzą to samo, że otrzymują nagrodę za to, co napisali, i zabierają się do zapisywania kolejnego papieru. Kiedy się człowiek dowiaduje, co się teraz robi na uniwersytetach, doznaje głębokiego rozczarowania.

Prowadząc poszukiwania na własną rękę, dowiedziałem się, że w okolicy Phoenix mieszka człowiek, który jest specjalistą od spektroskopii i przez wiele lat pracował w zachodnioniemieckim Instytucie Spektroskopii. Przez jakiś czas pracował jako główny specjalista do spraw spektroskopii w spółce Lab Test w Los Angeles, która zajmuje się budową sprzętu spektroskopowego. Był tym, który projektował, a następnie sprawdzał w działaniu te urządzenia. Powiedziałem sobie: “Oto właściwy człowiek. Jest nie tylko technikiem, ale wie również jak działają te urządzenia".

Udałem się do niego z rosyjską książką, którą podarował mi człowiek od analizy płomieniowej. Nosiła ona tytuł Chemiczna analiza pierwiastków z grupy platynowców i była napisana przez Ginzburga i jego współpracowników. Wydana została przez Akademię Nauk ZSRR. Pisało w niej, że w celu wykrycia tych pierwiastków należy poddać je wyżarzaniu przez 300 sekund.

Biorąc pod uwagę, że niektórzy z państwa nigdy nie mieli do czynienia z spektroskopią, pragnę wyjaśnić, że proces ten polega na tym, że bierze się węglową elektrodę z wgłębieniem na jednym końcu, do którego wkłada się badany materiał, po czym zbliża się do niej drugą elektrodę i inicjuje łuk elektryczny. W powstałej w ten sposób wysokiej temperaturze w ciągu 15 sekund wypala się węgiel i elektroda znika wraz z próbką. Tak więc wszystkie laboratoria w naszym kraju wykonują piętnastosekundowe wyżarzanie i podają jego wynik jako miarodajny. Zdaniem uczonych z Akademii Nauk ZSRR temperatura wrzenia wody ma się tak do temperatury wrzenia żelaza, jak ta ostatnia do temperatury wrzenia tych pierwiastków.

Jak wszystkim wiadomo, silnik samochodowy nagrzewając się nie przekroczy temperatury wrzenia wody dopóty, dopóki w chłodnicy znajduje się woda. Jeśli ktoś podgrzewał wodę w garnku na płytce, wie doskonale, że garnek nie osiąga temperatury większej od temperatury wrzącej w nim wody. Ale kiedy woda wygotuję się, jego temperatura zaczyna bardzo szybko rosnąć.

Analogicznie jest z tą próbką. Dopóki jest w niej żelazo, dopóty nie przekroczy ona temperatury wrzenia żelaza. Dopiero kiedy ono wyparuje, można podnosić temperaturę dalej. Dosyć trudno jest pojąć, że coś topiącego się i wrzącego w tak wysokiej temperaturze, jak ma to miejsce w przypadku żelaza, może spełniać w stosunku do innych pierwiastków rolę wody, ale tak właśnie jest. Aby zrealizować nasz cel, musieliśmy zbudować komorę wyżarzania, w której elektroda w osłonie argonowej zapobiegającej jej kontaktowi z tlenem lub powietrzem pozwoliłaby na wyżarzanie próbki nie przez 15 sekund, ale przez 300 sekund, który to czas był zdaniem Akademii Nauk ZSRR konieczny do oznaczenia składników naszej próbki.

Byliśmy dobrze przygotowani – mieliśmy wskaźniki pK, określiliśmy standardy, zmodyfikowaliśmy urządzenie, wykonaliśmy wszystkie analizy niezbędne do uzyskania wyniku i oznaczyliśmy wszystkie linie spektralne na mierzącym trzy i pół metra instrumencie. Te wymiary pokazują, jak duży musiał być nasz pryzmat, który służy do tworzenia linii spektralnych. Dla porównania podam, że większość uniwersytetów posługuje się przyrządami wielkości 1,5 metra. Nasz miał 3,5 metra. Była to ogromna maszyna, która zajmowała prawie cały garaż. Miała około 30 stóp (9 m) długości i prawie 9 stóp (2,7 m) wysokości.

Przejdźmy jednak do konkretów. Kiedy rozpoczęliśmy doświadczenie, w ciągu pierwszych 15 sekund uzyskaliśmy potwierdzenie istnienia żelaza, krzemionki i aluminium, śladowych ilości wapnia, sodu i tytanu. Potem, pod koniec pierwszych 15 sekund, odczyty urwały się. Nic nie pojawiło po kolejnych 20, 25, 30 i 40 sekundach. Minęło 45, 50, 55, 60, 65 sekund i wciąż nic się nie pokazywało. Patrząc na elektrodę przez kolorowe szkło, widać było jednak, że wciąż znajduje się na niej mała kuleczka jakiejś białej substancji, lecz mimo to nie pojawiały się żadne odczyty.

Po 70 sekundach, dokładnie jak to opisywał podręcznik Akademii Nauk ZSRR, ukazał się odczyt palladu a potem platyny. Po platynie wystąpił rod, po rodzie ruten, potem iryd, a na końcu osm.

Nie wiem, czy w przypadku innych ludzi jest tak samo, jak było w moim przypadku, ale jeśli mam być szczery, nie miałem pojęcia co to za pierwiastki. Wiedziałem, że w grupie platynowców w okresowym układzie pierwiastków znajduje się sześć pierwiastków – nie tylko platyna. Nie odkryto ich jednocześnie, lecz były stopniowo dodawane. Są to odrębne pierwiastki, tak jak odrębne są żelazo, kobalt i nikiel. Ruten, rod i pallad to tak zwane lekkie platynowce, zaś osm, iryd i platyna to ciężkie platynowce.

Dowiedzieliśmy się, że cena rodu wynosi około 3 000 dolarów za uncję2, złota – 400 dolarów, irydu – 800 dolarów, a rutenu – 150 d
« Ostatnia zmiana: Grudzień 21, 2010, 23:42:13 wysłane przez Kiara »
Zapisane
  • Kiara
  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2458
  • Zobacz profil
Odp: POCHODZENIE CZLOWIEKA.
« Odpowiedz #6 : Maj 13, 2010, 11:12:49 »

Co jest wazne?



"Czy wiecie państwo, że ponad pięć procent ciężaru suchej masy tkanki mózgowej stanowią rod i iryd i to w stanie wysokospinowym? Że komórki komunikują się między sobą za pomocą nadprzewodnictwa? Że instytucja o nazwie U.S. Naval Research Facility (Instytut Badań Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych) wie, że drogi porozumiewania się między komórkami wiodą przez nadprzewodnictwo? Że zmierzyli oni to zjawisko stosując SQUID-y? Nadprzewodnikowe Kwantowe Urządzenia Interferencyjne (Superconducting Quantum Interference Device) wyposażone w nadprzewodnikowy pierścień otaczający ciało. Dzięki tym urządzeniom stwierdzili, że to właśnie światło przepływa między komórkami, z komórki do komórki i tak dalej. Czy wiecie państwo, że wasze impulsy nerwowe nie są elektrycznością, że przemieszczają się z prędkością bliższą prędkości dźwięku niż światła? Czy wiecie państwo, z jaką prędkością przemieszcza się fala nadprzewodnictwa? Właśnie z prędkością dźwięku. To jest właśnie to, co znajduje się w naszych ciałach, co nazywamy świadomością i co różni nas od komputera."

http://www.wykop.pl/ramka/64254/atomy-duszy/
Zapisane
  • Kiara
  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2458
  • Zobacz profil
Odp: POCHODZENIE CZLOWIEKA.
« Odpowiedz #7 : Maj 13, 2010, 14:38:38 »

east napisal na innym forum.

"Z tego , co ja wiem na ten temat ( badania Stuarta Hameroffa ,  University of Arizona http://www.quantumconsciousness.org/deepakchoprainterview.htm  ) wynika, że istnieją już dwie ( a teraz wg info Kiary nawet trzy ) fizyczne sieci , które dotyczą postrzegania.
Na pewno mamy sieć neuronową przewodzącą ładunki elektryczne, i na pewno jesteśmy też wyposażeni w sieć , nazwijmy  ją -" światłowodową"  która daje nam możliwość przesyłu danych z ogromnymi prędkościami znacznie większymi niż te, które są możliwe poprzez klasyczną sieć neuronową. Co więcej, w tej sieci "światłowodowej" zachodzą zjawiska kwantowe. Rzeczy , które postrzegamy definiujemy za pomocą jednej z tych dwóch sieci. Teraz dochodzą do tego wspomniane powyżej badania dowodzące, że istnieje również sieć wibracji dźwiękowych.

Sam Stuart Hameroff tak się odnosi do tego problemu  :
"
Charakter qualia ( qualia = charakterystyki ) zależy od wyboru sposobu podejścia do problemu. Konwencjonalne materialistyczne podejście jest takie, że qualia powstają w mózgu jako wynik statycznych  obliczeń między neuronami. Nie wierzę, że to prawda. Myślę, że wśród obliczeń dokonywanych przez sieć nauronową zachodzi również nieświadome, zdefiniowane przetwarzanie , ale qualia i świadomość są czymś innym - są uzupełnieniem  obliczeń neuronowych, ale nie całkiem tym  samym.Dodatkową cechą jest połączenie kwantowej geometrii czasoprzestrzeni. Może powinniśmy do tego nawiązać, gdyż  jest to idea Rogera Penrose'a. Zastanówmy się :  wszechświat składa się z cząstek mniejszych od atomów, a między atomami - z pustki, nicości. Jeśli rozrysuje się to w skali, o wiele wiele mniejszej niż atomy, poniżej poziomu atomowego, aż dwadzieścia pięć rzędów wielkości niżej od atomów to dojdziesz do samego dna na poziom o nazwie skali Plancka, gdzie znajduje się plątanina wzorów, szorstkość, geometrii, informacji.
Nie wiemy jeszcze jak  nazwać tą plątaninę na tym najbardziej podstawowym poziomie kwantowej grawitacji. Ale w jakiś sposób  geometria w skali Plancka powoduje powstawanie cech fizycznych, takich jak masa, spin i ładunek - w tym również qualia ( charakterystyki ) , uważamy . Prekursor  świadomości, lub samej świadomości, może być faktycznie osadzony w geometrii skali Plancka - tak jak spin, masa, i które są przyczyną istnienia  świata materialnego. Innymi słowy, istotne cechy są wbudowane w świadomość wszechświata w jego najbardziej podstawowym poziomie i powtarzają się potem w skali , jak w hologramie , więc qualia stają się dostępne dla biologii kwantowej w mózgu.

Penrose mówi, że świadomość jest colapsem, szczególnym rodzajem samo-zakrzywienia próżni. Ale zaczął z superpozycji, " Jak coś może być w dwóch miejscach i stanach w tym samym czasie? " Jeśli powrócić do idei wielu światów, to oznacza, że wszechświat się rozwija wg geometrii czasoprzestrzeni, i oddziela by formować dwa wszechświaty. Penrose bierze pod uwagę superpozycję w separacji czasoprzestrzeni, ale twierdzi,  że zamiast odgałęzienia i tworzenia nowych światów, podziały są niestabilne, co zawęża samo-zakrzywienie do poszczególnych stanów w danym czasie ze względu na obiektywne granice. Z drugiej strony ,  związanej z twierdzeniami Goedelsa , Penrose uważa, że na dokonywanie wyborów  wpływa osadzanie się brył platońskich w geometrii skali Plancka  i to jest ten moment, kiedy pojawia się świadomość .

Ostatecznie w naszym modelu stwierdziliśmy zależność synchroniczną gamma za pomocą  EEG , który jest najlepszym urządzeniem na tą chwilę do pomiaru świadomości . Zwykle ludzie operują na częstotliwości  fal gamma odpowiadających 40 tu cyklom, ale nie zawsze. Robiliśmy testy na tybetańskim mnichu oddelegowanym do współpracy przez Dalaj Lamę w Wisconsin , Davidson`s Lab podczas studiów nad medytacją . W laboratorium odkryto ,że podczas medytacji częstotliwości pomiaru fal gamma były między 80, a 100 na sekundę . Więc mnisi doświadczają więcej świadomych momentów niż reszta z nas w stanie zwykłym. To dowodzi, że medytacja właściwie przemienia mózg. Można więc powiedzieć, że stany świadomości są jak fotony w elektromagnetycznym spektrum w którym otrzymujesz wysokoenergetyczne, szybkie, o wysokiej częstotliwości fotony w skali ultrafioletu, lub wolniejsze , i dłuższe długości fali jak w podczerwieni. Jest to zakres na którym pracuje świadomość . Kiedy medytujemy lub znajdujemy się w w tzw wyższych stanach, podnosimy się do wyższych częstotliwości, które dają również bardziej intensywne, wyższe doświadczenia. To jak przejście z czerwieni do ultrafioletu. Kiedy to się staje, świat zewnętrzny zwalnia z naszej perspektywy. Więc ludzie z wypadków samochodowych na przykład informują, że kiedy auto się rozbija to doświadczają tego jakby w zwolnionym tempie, przechodzą wówczas z percepcji 40 na 80 świadomych momentów na sekundę. Wielcy zawodnicy, tacy , jak Michel Jordan twierdzą, że kiedy gra im się wyjątkowo dobrze to postrzegają ruchy innych zawodników jakby w zwolnionym tempie.

Zatem przejście na inne, wyższe platformy postrzegania jest możliwe już teraz, w chwilach szczególnego skupienia, nastawienia.

Kiedy moglibyśmy mówić o tym, że na ten wyższy poziom przejdzie cała ludzkość ?
Musiałyby zmienić się warunki w skali globalnej, aby to mogło się stać, musiałyby zajść zmiany na całej planecie. Być może to właśnie się dzieje, a związane jest to ze zwiększoną aktywnością naszej Planety - wybuchy wulkanów, trzęsienia ziemi ? Proces się zaczął i jest nieodwracalny." east.
Zapisane
Strony: [1]
Skocz do:  

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

manunited best typer stajnia-ow k5